środa, 20 listopada 2013

Quartet / Kwartet (2012) - Dustin Hoffman




Pytanie od razu mi się nasunęło, czy Dustin Hoffman w debiucie reżyserskim (jak podpowiada filmweb coś tam z kimś w 1978 skroił, ale nie znam) ponad poziomy już wyrósł? Bo ogólnie jego doświadczenie w branży filmowej ogromne, stąd wymagania powinny już od startu być bardzo wysokie. Odpowiedź moja - nie wyrósł, jednako z wyczuciem ogarnął nieefektowny jak na czasy dzisiejsze temat. Wyrwał się odważnie z historią mało komercyjną i w ciepłej, dojrzałej formie dał szansę na spotkanie z kinem podstawowe życiowe wartości ukazującym. Nie zrobił jednak tego na modłę do bólu poważną, a wykorzystał do tego kapitalne poczucie humoru, niosące ze sobą skarbnicę prostych, przez co w dzisiejszej skomplikowanej odhumanizowanej rzeczywistości niemal już zapomnianych mądrości. Dzięki temu zabiegowi nie tylko ubawiłem się setnie, ale także pozwoliłem sobie na spojrzenie na starość z zupełnie odmiennej perspektywy. Te piękne okolice, liryczne ujęcia, uroczy angielski klimat, zabawne dialogi, potyczki słowne czy fantastyczne aktorstwo przesłoniły brak efektownej konwencji, pozostawiając wyłącznie esencje teatralnej maniery. Nie polecam tylko smarkaczom. Tyle!

P.S. I tak na marginesie, Billy Connolly i jego stand upy, czy jak to się fachowo zwie na YouTube - KAPITALNE!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj