wtorek, 17 grudnia 2013

Bez wstydu (2012) - Filip Marczewski




W krótkiej, około osiemdziesięciominutowej formie zawarta opowieść o miłości, zakazanej fascynacji, niechęci rasowej, obłudzie, biedzie, a w tle i trudnym dzieciństwie. Wszystko to w zapętleniu ludzkiego życia, w upadającym obskurnym mieście umieszczone. I nie będę się zastanawiał czy nie za dużo nagromadzone tu oczywistych stereotypowych nieszczęść, życiowych trudności i kontrowersyjnych kwestii, bo dzięki zgrabnie skrojonej i naturalnej formie wszystko sprawia wrażenie autentyczności i w żadnym momencie nie razi sztucznością. Zwyczajnie ja wierzę, że to nienaciągane i prawdziwe, a to w przypadku tego rodzaju odartego ze spektakularnego kiczu surowego kina wartość nadrzędna. Tak myślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj