wtorek, 18 listopada 2014

Bogowie (2014) - Łukasz Palkowski




Niedzielne popołudnie i kino - rodzime kino, takie co poziom zdecydowanie trzyma i chociaż w żadnym stopniu ponad rzetelną podręcznikową formę nie wykracza, to równie głęboko porusza co rozrywki dostarcza. Trzyma w napięciu, zaciekawia, wkręca w historię i emocje nakręca, bo sama historia to materiał, który gdyby Palkowski raczył spieprzyć mdłą produkcją, sam by zasłużył na publiczną chłostę. Szczęśliwie jednak tej groźby unika i sprawnie oddaje zarówno szeroki wachlarz cech osobowości Religi, jak i nie cenzuruje tego co niestety konsekwencją bezgranicznego oddania lekarskiemu powołaniu w tym obłędnie dynamicznym pędzie pójścia na żywioł. Ucieczki w alkohol w chwilach frustracji i niepowodzeń, pochopnych decyzji, które popełnia i w miarę możliwości szybko je naprawia, przyznając się do błędów, zachowując wyraźną pokorę, jak i niemal całkowitego zaniedbania życia rodzinnego. I tutaj ten wątek odrobinę potraktowany marginalnie, choć nie mam podstaw by się zbyt mocno czepiać - takie założenie przedprodukcyjne w scenariuszu zawarte, by relacji rodzinnych przed szereg nie wyciągać, dać widzowi jasno do zrozumienia, że one istotne, lecz w obliczu celu działalności wiecznie zgarbionego Pana docenta świadomie zepchnięte na drugi plan. Bo Religa tutaj to niemal doktor Victor Frankenstein bez opamiętania pochłonięty ideą, człowiek którego czyny to esencja pasji i nieposkromionej determinacji, która najtrudniejsze przeszkody potrafi pokonać. Pozytywny wariat zmagający się z szarą i betonową w postawach rzeczywistością PRL-u, wspomagany grupą oddanych współpracowników dopełniających w pracy grupowej ten organizm ludzki cechami jakich szefowi brakowało. Bezcenny jest spokój i opanowanie Andrzeja Bochenka, precyzja działania i organizacji Mariana Zembali i tych licznych mniej lub bardziej anonimowych współtwórców dzieła, którego rzecz jasna on niepodważalnym ojcem. Autorytet niekwestionowany, którego charyzma zmieniła oblicze rodzimej kardiochirurgi, a inspiracja jakiej był źródłem, napędza jej rozwój do dziś nawet po jego śmierci. Może to nader odważna będzie teza, ale Bogowie powinni stać się lekturą obowiązkową dla dorastającej młodzieży, która karmiona ideami osiągnięcia sukcesu, zapomina niestety co jest najsilniejszą motywacją. Nie sukces liczony w przywilejach, władzy czy materialnych ekwiwalentach, ale w czystej pasji która w drodze do sukcesu nie pozwala zatracić ludzkich odruchów. Taką postawę swoimi czynami profesor Religa firmował, a Łukasz Palkowski decydując się ją w kinowej formie oddać, zrobił to z wyczuciem, szacunkiem i jasnym przesłaniem. Nie ma rzeczy niemożliwych, są jedynie te których osiągnięcie wymaga żelaznej konsekwencji.

P.S. Gdy usłyszałem, że w postać Zbigniewa Religii wciel się Tomasz Kot po prawdzie nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Dziś już nie przyjąłbym do wiadomości by mógł być to ktoś inny. Po kilkunastu minutach projekcji złapałem się na tym, że oglądam Religę grającego samego siebie - wybitna rola! Zgarbiona postura, jednoznacznie kojarzone atrybuty - obłędnie mocna kawa, wiecznie tlący się papieros i ta werbalna "kurwa". :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj