środa, 26 listopada 2014

Jack Strong (2014) - Władysław Pasikowski




Od mojego premierowego seansu z tą głośną produkcją Pasikowskiego sporo już czasu upłynęło, a ja zebrać się nie mogłem by swoje refleksje spisać. Czas zaczął zacierać wrażenia i zanim na dobre je wymazał zmotywowałem się w końcu do działania. Efekt poniżej – krótko, zwięźle i na temat, pomijając z premedytacją całą tą nonsensowną dyskusję zdrajca czy bohater. W tym miejscu o wartości przede wszystkim rozrywkowej kina sensacyjnego będzie, bez polityki o ile się uda. Pasikowski udowadnia, że w tej intensywnej niszy to on się kapitalnie porusza, chwyta nośny temat i hicior na amerykańską niemal modłę robi. On jak wino, im starszy tym lepszy, on posiada ten dar, który powoduje, że kino spod jego ręki to zawsze bardzo składnie skonstruowany potencjalny przebój. Wszystko co przed ekranem w napięciu widza utrzymać potrafi w dwóch godzinach projekcji najnowszej produkcji zawarł. Jest rzecz jasna w centrum bohater co ogólny podziw wzbudza, zaplątany w wir historii, sam przeciwko mocarstwu w akcie odwagi występujący. Heroiczny superbohater tyle, że pozbawiony nadludzkich mocy, a bardziej na sprycie czy szczęśliwym zrządzeniu losu bazujący. Tempo jest odpowiednie, znużenia oszczędza, klimat wciąga, bo PRL-owską rzeczywistość trafnie oddaje, emocje są autentyczne, a gra aktorska na wysokim poziomie. Szczególnie radzieccy towarzysze przekonująco lęk wzbudzają i w konfrontacji z ich amerykańskimi odpowiednikami wyraźne wrażenie żołnierzy imperium zła robią. Ogólnie cała paleta różnorodnych postaci wyrazista i indywidualne cechy bezpośrednio eksponująca. Bez zbędnych ceregieli, to po prostu profesjonalnie zrealizowany dramat szpiegowski, który wysoki poziom od startu osiąga i do końca utrzymuje, taki nasz odpowiednik Polowania na czerwony październik czy innych ekranizacji prozy Clancy’ego. W tym przypadku, jednak historia to nie owoc wyobraźni pisarza, a życiem spisane, autentyczne wydarzenia, fragmentarycznie tylko dla kinowego efektu podrasowane. Ich dramatyzm nie na potrzeby wrażenia literacko wykreowany, tylko realnymi historycznymi uwarunkowaniami podyktowany. Robi wrażenie, pasjonującą przygodę oferuje i udowadnia, że system nawet najbardziej represyjny paść może pod naporem działań niepokornych – żadnych tam twardzieli, tylko zwykłych ludzi z krwi i kości. Tekst okrojony mimo, że materiał do analizy obfity i wielopłaszczyznowy. Zwyczajnie nie chcę go analizować stricte dokumentalnie, bo ekspertem nie jestem i niepotrzebną irytację politykujących, wszechwiedzących bym wzbudził. Ekspertom swą niedostateczną wiedzą (przyznaje pokornie) bym powody do ewentualnych drwin dostarczył, a sam dyskomfort biczowany krytyką odczuwał. Po co mi to, szczególnie, że mimo wszystkich tych historyczno-dokumentalnych odniesień Pasikowski przede wszystkim konkretne kino sensacyjne zrobił, a nie jakiś szczególnie precyzyjny dokument. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj