wtorek, 1 grudnia 2015

Spiritual Beggars - Demons (2005)




Rok 2005 i Spiritual Beggars powraca w odsłonie numer sześć, z drugim krążkiem na którym głos akurat daje Janne "JB" Christoffersson. Doskonale pamiętam to popołudnie, kiedy entuzjazmem kierowany, z dreszczykiem emocji, jakie zawsze towarzyszyły zakupom od dłuższego czasu oczekiwanych premierowych albumów, na drugi koniec miasta po zamówiony egzemplarz Demons się udałem. Będąc zdeklarowanym fanem akurat tego muzycznego oblicza Michaela Amotta, przekonany doskonałymi poprzednikami (Mantra III, Ad Astra, On Fire) prędko po powrocie do mieszkania krążek do odtwarzacza wpakowałem i oddałem się wchłanianiu rubasznego hard rocka. Porównania szczególnie z On Fire nasuwały się oczywiste i Demons w tej konfrontacji okazał się mniej intensywnie przesiąknięty hipisowską aurą. Porzucili też goście nieco luz i odjazdy w kierunku psychodelii, na rzecz bardziej bezpośrednich i czytelnych dźwięków. Prą na Demons naprzód niczym buldożery, to granie którego kręgosłup zbudowany został z grubo ciosanych, potężnych riffów, podbitych hammondowym uderzeniem klawisza. Brzmienie jest soczyste, maksymalnie energetyczne, uwypuklające moc surowych gitar. Jak swego czasu deklarował JB, w Spiritual Beggars na tym etapie szczególnie, istniał fajny przepływ pomysłów - weszli do studia z zarysem kompozycji i w dwa tygodnie mieli w pełni gotowy materiał. Czyli spontan jak na ekipę hard rockowców z metalowym bagażem doświadczeń przystało! :) Przypadek nie tylko Michaela Amotta, to sztandarowy przykład, że nie jedną stylistyką dojrzały muzyk żyje. Ciął typ rzeźnickie łamańce w Carcass, a wcześniej brutalnie piłował w Carnage. Szyje heavy pasaże w Arch Enemy i dodatkowo dla przyjemności mojej i wielu innych grzmoci hedonistyczne hard rockowe riffy w Spiritual Beggars. Dzięki ci chłopie za taki rozstrzał stylistyczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj