piątek, 11 grudnia 2015

Far from the Madding Crowd / Z dala od zgiełku (2015) - Thomas Vinterberg




Widzę, że przez duże studio filmowe (wiem, to koprodukcja) talent Michaela Vinterberga został dostrzeżony i z charakterystyczną wprawą zagospodarowany. Na jak długo w mainstreamie ze swoją twórczością zakotwiczy, to się okaże, bo ta anglojęzyczna produkcja, mimo że od strony wizualnej zachwycająca to już emocjonalnie nijaka. Fakt że ten melodramat kostiumowy (jakby w innych gatunkach to się nie przebierali), od strony technicznej jest poprawny, taki rzekłbym rzemieślniczy. Dzieje się tutaj sporo w sferze relacji międzyludzkich, jednak w moim przekonaniu zawartość prawdziwych, poruszających emocji jest niemal zerowa. Może problem tkwi w tym, że ja nie jestem w stanie takich melodramatycznych uniesień w odpowiedni sposób spożytkować przetwarzając na pełne emocjonalnego zaangażowania przeżycie i co istotne ckliwe wzruszenie. Wyzuty jestem z tego rodzaju płaskiej uczuciowości, co w przypadku Far from the Madding Crowd nie pozwala na zachwyty, ale i dumny, że prostymi wręcz pretensjonalnymi środkami reżyser kupić mnie nie zdołał. Prawdę mówiąc to wynudziłem się w czasie seansu ogromnie, przebrnąłem przez tą historię na raty, aż w czterech podejściach i gdyby nie ciągła nadzieja, że w którymś momencie przełom nastąpi i z kwadratowej emocjonalnie opowieści prawdziwa żywa dramaturgia się wykluje, to już po kilkudziesięciu minutach przestałbym się maltretować. Z szacunku dla dotychczasowej twórczości Vinterberga do końca dotrwałem i żałuję tego poświęcenia, gdyż płonne okazały się me nadzieje. Jedyne co na pochwałę zasługuje, to praca operatora, który pięknie sielską atmosferę wiktoriańskiej wsi w zdjęciach uchwycił. Scenografia i kadry rzeczywiście są czarujące, niestety scenariusz, a dokładniej ujmując przełożenie założeń na rezultat to całkowita porażka. Powtórzę, że nieprzymuszonych emocji w najmniejszym stopniu nie dostrzegłem, tym bardziej ich nie poczułem i tego reżyserowi tego formatu nie mogę wybaczyć.

P.S. Dla Pań męski Matthias Schoenaerts, a dla Panów dziewczęca Carey Mulligan – znaczy sugeruję, że pomimo wszystko każdy zdoła jednak w tym obrazie znaleźć jakieś plusy. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj