poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Money Monster / Zakładnik z Wall Street (2016) - Jodie Foster




Jodie Foster jest lepszą aktorką niż reżyserem! Żebyśmy się dobrze zrozumieli, żadna z jej dotychczasowych prób gniotem nie była, lecz do poziomu aktorskiego warsztatu jej umiejętności reżyserskie nie sięgają i pewnie już nie sięgną, gdyż prócz wiedzy na praktykę przełożonej szef wszystkich szefów na planie musi posiadać intuicję i ten błysk co ruchome obrazy w artystyczny majstersztyk przemieni. Aktorka z niej genialna, a reżyserka wyłącznie rzemieślnicza! Taki właśnie jest Money Monster - wszystko niby gra, ale tak podręcznikowo, bez duszy i głębi. Niby o dramacie człowieka sfrustrowanego miało być, ale bez głębszego weń wglądu. Niby o mediach i finansjerze, ale bez przenikliwości, która to na światło dzienne wyrwałaby coś czego zwykły przeciętnie inteligentny pożeracz telewizyjnej, prasowej czy internetowej papki by nie wiedział, ewentualnie by się nie domyślał czytając wprost lub pomiędzy wierszami (marzenie ;)). Bez przekutych na czyny ambicji, ograniczając się wyłącznie do przesłania o typowo naiwnym jankeskim charakterze - jak na dynamiczne kino akcji wystarczająco intensywnie, jednakże myślę, że tutaj o coś więcej ponad pustą rozrywkę z dużą dawką adrenaliny chodziło? Technicznie (jakby gość bez wykształcenia branżowego miał prawo takie oceny ferować) film był do bólu poprawny, taki jak od sztancy, lecz mocniejszych emocji pomimo wyraźnych, nieudolnych niestety prób nie wywołał. Jeżeli już w scenie gwałtownej artykulacji ciężarnej partnerki bohatera, znaczy tego co tam jej na sercu leży, a co hormony w błogosławionym stanie wypluć pomagają, one się pojawiły, ale były jakieś takie nienaturalnie wymuskane i sterylne, że szpitalnej nomenklatury użyję. One bez tego ładunku który wewnątrz człowieka eksploduje i sporych zniszczeń w obrębie psychiki dokonuje, pozwalając często na zgliszczach urodzić całkiem nowe, wartościowe przemyślenia. To trochę jak z reklamą - niby na człowieka działa, jest skuteczna, jednak człowiek zdaje sobie sprawę, że jest szyta na miarę, celowana w punkt, stanowi beznamiętny akt egoistycznej potrzeby zaspokajania potrzeb producenta, nie klienta. Może się mylę, fakt bezsporny, że aż kilka razy w życiu nie mieć racji mi się zdarzyło. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj