niedziela, 16 sierpnia 2020

Frankie (2019) - Ira Sachs



Leniwa obyczajówka, która w założeniu miała być dramatem. Z zacną bardzo obsadą, ale bez większej temperatury zawartej w scenariuszu. Z natchnionymi dialogami i niezwykle uroczymi lokacjami, ale bez zaskarbiającego uwagę wewnętrznego pulsu. Tutaj coś (umówmy się) a'la akcja rozwija się szczególnie wolno i widz ze statycznych ujęć dowiaduje się o dramacie i tajemnicach relacji bohaterów. Letni klimat pory roku i letni też klimat emocji współgra znakomicie, lecz obraz jako złożona całość jest aż tak subtelny, że zwyczajnie smętny, przez co trudno mi docenić jego walory, które jestem w stanie przyjąć, iż niezaprzeczalnie pewnie posiada. Musiałby tylko trafić na w odpowiedni sposób uwrażliwionego widza, nie wykluczam też że zasadniczo o innej płci. Być może Ira Sachs chciałby jak Woody Allen, ale w moim odczuciu te kontemplacje jego współautorstwa są zdobne niestety wyłącznie w mielizny i tak jałowe, że trudno im się przełożyć na silne emocje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj