wtorek, 12 stycznia 2021

Héraðið / Daleko od Reykjavíku (2019) - Grímur Hákonarson

 

Grímur Hákonarson niedawno objawił się szerszemu filmowemu światu dzięki dobrze promowanym „Baranom” i to zarazem jako rokujący reżyser oraz specjalista od islandzkiego kina, które akcję umieszcza na skandynawskiej prowincji. To brzmi może niejako żart, bowiem w ogólności Islandia to przecież głównie prowincja plus pojedyncze większe ośrodki miejskie. Zatem można w tym miejscu pośmiać się z suchara lub z dezaprobatą uznać iż było to prostackie naśmiewanie się obywatela Wielkiej Polski. Bądź też (najlepiej) kompletnie zlekceważyć wstęp, jeśli taka dobra wola w osobie czytającej. Ja zaś z wdzięczności obiecuję, iż do sedna zanim wyczerpie się cierpliwość czytelnika przechodzę i koślawo żartować więcej nie będę. Przesłanie jakie z puenty seansu wynika można by sprowadzić do przekonania, iż każdą, nawet najbardziej szlachetną inicjatywę przez chciwość można sprowadzić do niebezpiecznej karykatury. W sytuacjach ekstremalnych, w ujęciu praktyki do wymuszania współpracy, patologicznego wyzysku, czy wręcz mafijno-gangsterskiego brutalnego nacisku. W tym przypadku Kooperatywa w znaczeniu spółdzielnia rządzi i dzieli, daje i odbiera. Człowiek jest jej zakładnikiem, a ona jego panem. Walka z tą patologią w środowisku małych społeczności, to starcie zarówno z jej szefami jak i ludźmi podobnie postawionymi pod ścianą - tak samo przez układy jak cytrynę wyciskanymi lecz bez dumy i charakteru poddającym się szantażom. To wojna o przetrwanie w której niestety wrogami swoi, często dotychczas przyjaciele. Walka niestety skazana na porażkę, lecz czy zawsze porażką trzeba nazywać nieskuteczne ale podbudowane szlachetnymi wartościami i poczuciem obiektywnej niesprawiedliwości postawienie się "Panu"? Twórca „Baranów” nakręcił kolejny świetny dramat i zalecam aby go nie przegapić, bo byłoby szkoda! Szkoda dobrego kina i okazji do promowania malowniczej Islandii!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj