wtorek, 13 lipca 2021

Una ventana al mar / Okno na morze (2019) - Miguel Ángel Jiménez

 

Wysublimowane, pozbawione zbędnych ozdobników europejskie kino. Kino stonowane emocjonalnie, odarte z teatralnej egzaltacji, czy spektakularnych zagrywek mających na celu zastosowanie skutecznego emocjonalnego szantażu. Emocje oczywiście pełnią w nim najbardziej istotną rolę, ale to ich wiarygodnie wyeksponowany puls wewnętrzny wyznacza zakres oddziaływania, więc odczytywanie ich znaczenia i wpływ na widza jest właśnie wyrafinowanie prawdziwy. Historia rozpoczyna się od dramatycznej diagnozy, dryfując niespiesznie od punktu zwrotnego do kulminacji w postaci odnalezienia zaskakującego przełomu i spełnienia w bliskości. Bowiem Okno na morze, to film możliwie owocnie uciekający od sztampy w której tragedia osobista musi potwornie dołować, a reżyser maksymalnie wyciskać z niej potencjał łzawy. Tutaj jest inaczej i mimo że reperkusje choroby odciskają swoje niezacieralne przecież piętno, to okoliczności miejsca i otaczającej je przyrody, pozwalają cieszyć się tą częścią życia, którą los jeszcze pozostawia. Choć co tu oszukiwać, nie jest łatwo, jest momentami tak jak w rzeczywistości bardzo dramatycznie. Bo fizyczne cierpienie, bo rodzina, bo w końcu niestety tuż tuż kres. Dobre emocjonalne kino uwrażliwia, czyni człowieka lepszym. Nie musi być wybitne, aby być mu za to wdzięcznym. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj