piątek, 9 lipca 2021

Karin Park - Church of Imagination (2020)

 


Co się urodzi gdy mainstreamowa, stylistycznie popowa, ale o wielkim potencjale twórczym artystka, na bardzo poważnie zwiąże się muzycznie (w sensie zawodowo) i uczuciowym (w sensie relacji małżeńskiej) z doświadczonym życiowo undergroundowym artystą o duszy niespokojnej i twórczości tak ambitnej, że przez większość społeczeństwa niezrozumiałej i tym samym ignorowanej? Odpowiadam raz żartobliwie, że urodzi się z tej relacji uczuciowej bobas, a poważnie powstaną wręcz genialne albumy w dwóch obozach. Współpraca bowiem Karin Park i Kjetila Nernesa w drugim rzucie pozwoliła nagrać Norwegian Gothic Årabrot i chwilę wcześniej właśnie Church of Imagination sygnowany jako solowy album Karin. Tak jak w przypadku ich już teraz wspólnej formacji, artystyczna symbioza pozwoliła napisać kompozycje w duecie, tak chyba w przypadku solowej płyty piękniejszej części tej ekscytującej pary, to utwory wypływające spod pióra Karin były li tylko inspirowane wzajemnym przepływem natchnienia i wrażliwych muzycznie duszy podpowiedziami. Domniemam tak, gdyż odsłuch dwóch poprzednich krążków małżonki wokalisty Årabrot zdradza prawidłowość taką oto, że w bezpośredniej konfrontacji Church of Imagination zasługuje na przymiotnik dzieło wybitne, a albumy poprzedniczki tylko na określenia obiecujące, ale bardziej pasujące do profilu popowego przeboju, niż ponadgatunkowej perełki. Ta perełka to nie odbierając jej wartości świeżości, rzecz jasna oparta na znanych muzycznych fundamentach estetycznych, ale w sposób zjawiskowy eksplorująca te tereny dźwiękowe które ogólnie natchnionym trip-hopem, synth-popem, czy też podbitym wyszukaną elektroniką i wysmakowanym użyciem instrumentów klasycznych mrocznym soulem można z powodzeniem nazywać. Każda z właściwych kompozycji posiada własne, osobne uniwersum kapitalnej symbiozy fantastycznych linii wokalnych i pełnej wyobraźni, choć minimalistycznej aranżacji dźwiękowych plam, których korzenie tkwią w etnicznej rytmice i ambientowej wrażliwości. Ponadto sfera liryczna i jej wizualne dopełnienie w postaci znakomitych video klipów do Empire Rising i Blue Roses osadzonych w poetyce szamańskiej, z wyborną nietuzinkową i niekonwencjonalną choreografią zachęcają by kosztować je w tym spójnym zestawieniu ustawicznie i w uniesieniu. Karin, jak skromne źródła jednak donoszą, sporą karierę w Skandynawii zdołała już zrobić, a jej osiągnięcia to prócz list przebojów także szacunek w branży. Artystki świadomej, artystki ambitnej, artystki wielce utalentowanej ona synonimem i basta. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj