środa, 18 października 2023

Crosses - Goodnight, God Bless, I Love U, Delete. (2023)

 

Lekko rozczarowany około ubiegłego grudnia byłem, kiedy duet dowodzony przez Chino Moreno wydał Permanent.Radiant w formie epki, bowiem bardzo potrzebowałem aby spod ich adresu przyszedł do mnie long, a nie ograniczona do kilku kawałków mini płytka. Tak sobie wówczas do siebie mówiłem, że zamiast się rozdrabniać, może by poczekali kilka miesięcy i zbudowani materiał na duży krążek, nie wiedząc naturalnie, iż oni z premedytacją rozbili przygotowany większy zestaw numerów na dwa wydawnictwa. Zatem pod koniec roku 2022 względnie cieszyłem się epką i kilkoma innymi numerami dość systematycznie pomiędzy debiutem, a PR prezentowanymi, natomiast obecnie raduje mnie już na całego Goodnight, God Bless, I Love U, Delete., jako drugi pełny krążek grupy. Raduje nie tylko dlatego że jest, ale raduje też że jest całkiem obszerny (50 minut, 15 kompozycji) oraz co najistotniejsze prezentuje bardzo wysoki poziom jakościowy - jednocześnie kontynuując przyjęty od początku kurs stylistyczny, jednak nie ograniczając się wyłącznie do powtarzalności. Dwójka jest myślę skonstruowana nawet znacznie świadomiej od pierwszego albumu, który tak naprawdę był zbiorem kawałków z mini wydawnictw, lub po prostu wrzuconych do sieci singli i mimo, że wyglądał w tej formie imponująco, to słuchałem go bardziej jako zbioru w rodzaju quasi greatest hits, niż świeżego i z myślą o longu stworzonego materiału. Goodnight, God Bless, I Love U, Delete. wygląda z tej perspektywy inaczej, a wrażenie spójnego konceptu jaki robi dodaje wiążąca tak obrazki jak sugestywnie też poszczególne numery obecność charakterystycznej już dla grupy postaci młodej ciemnowłosej kobiety. Album brzmi w sumie tak jakbym mógł się spodziewać, czyli tak samo po połowie syntetycznie (użycie wszędobylskiej elektroniki), jak i organicznie zarazem, gdyż emocjonalna czy duchowa nuty wymowa i samo zaangażowanie wokalne Chino, nie pozwala o niej myśleć jako wyłącznie wydobytej z chłodu ejtisowych retro syntezatorowych projektów. To muzyka też tak samo sięgająca inspiracjami do przeszłości i korzystająca, bądź w tym przypadku wręcz kształtująca dzisiejszą modę na synthpopowe akcje, ale również jednocześnie i jednoznacznie dodająca do klasycznego fundamentu sporo współczesnego ducha. Muzyka pięknie bujająca i jakaś taka nostalgiczne fluidy przywołująca, jak i gdyby odwrócić proporcje i w miejsce elektroniki wbić gitarowy sznyt deftonesowy, to w sumie aż tak bardzo od twórczości macierzystej formacji Chino się nie różniąca. Stad słucham Goodnight, God Bless, I Love U, Delete. jako bytu osobnego, ale i czuję że ten byt osobny posiada charakter bytu silnie podświadomie zespolonego ze sposobem myślenia o kompozycji, jaki Chino obecnie w Deftones prezentuje. Jest ponadto tutaj konkretnie coś ekstra, bo tym razem skorzystano ze współpracy z dwoma gośćmi z zewnątrz, a efekt tej pracy wspólnej z głosem dominującego obecnie w środowisku ambitnych rapsów Run The Jewels i legendarnego (wiadomo) Roberta Smitha, dają mnóstwo fantastycznych emocji do przeżycia. Kapitalnie ich wokalizy zostały wplecione w dźwięki Crosses i genialnie z głosem Chino zaaranżowane. Zresztą wszystko co znalazło się na drugiej płycie brzmi świetne, gdyż ciepła barwa głosu wyeksponowana została poprzez doskonałą studyjną obróbkę dźwięku - a sam (obok cudnej mrocznej melodyki oraz dynamiki często przypominającej wręcz bicie ludzkiego serca) śpiew dociera do słuchacza głęboko i wyrywa z niego piękne emocje. W sumie gdybym doszukiwał się tutaj jakiejś wpadki, czy przewidywał że zbyt szybko te przeboje mi się osłuchają, to i tak bym noskiem nie kręcił, bowiem jak nie kochać krążka zatytułowanego Dobranoc, Bóg zapłać, Kocham Cię, Usuń. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj