wtorek, 24 października 2023

Gry uliczne (1996) - Krzysztof Krauze

 


Gry uliczne to film poniekąd kuriozum, bo sposób filmowania sugeruje że Krauze chciał nakręcić obraz jak na epokę nowoczesny, którego forma jednak z biegiem lat okazała się nie wizjonerska, lecz (przepraszam fantastycznego reżysera za tą szczerość) tandetna. Z drugiej jednak strony temat polityczno-historyczny bardzo poważny, więc ta bezlitośnie przegrywająca z upływem czasu formuła straszliwie z nim się nie klei. Gdyby Krauze powstrzymał tutaj te bardzo liczne na starcie słabe wjazdy urozmaicające i być może w założeniach uatrakcyjniające dla ówczesnego młodego pokolenia pomysły, to film bardziej tradycyjny w kształcie zyskałby na mocy, a szczególnie przetrwałoby do dzisiaj, nie tak mocno nadgryziony przez ząb czasu. Rozliczanie się z narodową tożsamością i przeszłością mające miejsce na początku lat dziewięćdziesiątych, a dokładnie śledztwo dziennikarskie dotyczące śmierci Stanisława Pyjasa, zamordowanego w niejasnych okolicznościach w roku 1977, prowadzone przez dwóch młodych (obyczajowo jak to po transformacyjnym przełomie rozpasanych) dziennikarzy prywatnej telewizji. Zderzenie tworzącej się nowej wolnej Polski z komunistycznym reżimem i całym z tym związanym bagażem bajzlu pozostawionego przez niby odchodzącą na margines siatkę politycznych zbrodniarzy, gdzie główną rolę rozgrywających przejęli byli esbecy oraz po trosze ich tajni współpracownicy. Czasy w sumie grubej kreski Mazowieckiego wykorzystywanej przez cwaniaków nie mitrężących czasu i skutecznie zacierających ślady. Budowanie w miejsce podłych czynów nowej legendy i kariery w anomijnych okolicznościach. Niby jawna niesprawiedliwość, być może cyniczna umowa albo umowa gwarantująca pokojowe przemiany, bez rozlewu krwi - dziś już w sumie trudno oceniać, kiedy rzeczywistość na wszelkie sposoby zmanipulowana pod dyktando uprzywilejowanej władzy i przez tą władzę na bieżąco dodatkowo komplikowana. Wtedy wszystko było niejasne, dzisiaj zdaje się być jeszcze bardziej zawile, bo zamiast realnych wyjaśnień opinia publiczna dostawała i łykała informacyjną watę, z premedytacją doprawianą mnóstwem lękowych fobii. Trudno z tą haniebną przeszłością się pogodzić, tak sobie myślę że bez sensu mimo wszystko obecnie ją rozgrzebywać, kiedy mamy bieżące skur Wy syństwa do rozliczania. Spójrzmy wokół i przypomnijmy sobie też wymowną treść finałowej sceny Gier ulicznych - prawda jest taka, że kapitalizm to ustrój egoistycznych ambicji, a szczególnie ułomny kiedy pozbawiony wrażliwości społecznej. Znieczulica rządzi, strach o własne bezpieczeństwo jej pomaga!

P.S. Powtórzę aby to co o Grach ulicznych myślę jasno wybrzmiało. Niby to dobre, bo wciąga, ale też irytujące, bo dla przyciągnięcia przed ekran młodzieży i zainteresowania ich historią współczesną przekombinowane, choć te mroczne czarno-białe wstawki czy animowana sekwencja były całkiem niezłe. Tak czy inaczej można tutaj doszukać się już talentu Krauzego, którego artystyczny szlif w filmach o tematyce społecznej, dopiero w kolejnych filmach eksplodował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj