wtorek, 28 stycznia 2014

Frances Ha (2012) - Noah Baumbach




O wszystkim i o niczym jednocześnie - tak to, co przez półtorej godziny na ekranie gościło mógłbym streścić. I ciężko mi silić się na jakąś naciąganą, niezwykle inteligentną interpretacje historii Frances, jak tylko puentą banalną błysnąć, że ludzkie pragnienia, te o naturze przyziemnej często się spełniają tyle, że droga ku nim nierzadko kręta i nieprzewidywalna. Poszukiwanie własnego miejsca, wkraczanie w mentalną dorosłość, porzucanie beztroski braku zobowiązań, a co najistotniejsze zaakceptowanie tych przełomów trudne wszak z czerpaniem satysfakcji o zupełnie innym wymiarze związane.  Trzy zdania to może zbyt mało, stąd dodam, iż ta prosta, lekka opowieść z życia wielkomiejskiej bohemy, jednoznacznie z manierą Woody Allena się kojarzy, a galeria postaci, ich życiowe perypetie i wartkie dialogi jakimi okraszone, intrygujący rytmiczny puls do efektu finalnego wtłaczają.  Zgrabna to w pigułce zawarta esencja życiowego przesilenia, równie liryczna co zabawna, tyle że ja za cholerę nie kminie na co ten czarno-biały sznyt całości. Rozumiem, że tu ukryte jakieś przesłanie dla tego inteligentniejszego widza. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj