wtorek, 7 stycznia 2014

World War Z (2013) - Marc Forster




Powolny upadek poziomu twórczości Marca Forstera, tego gościa od Marzyciela w co trudno uwierzyć, został już za sprawą jego ostatnich produkcji przeze mnie zaakceptowany. Zatem ujrzawszy zapowiedzi, wtedy letnią porą jeszcze kinowej ofensywy jego najnowszego filmu, co o zombiakach w skrócie traktuje, z twardym przekonaniem postanowiłem nie próbować wcale co to z takiego finezyjnego pomysłu uzyskał. I trzymałbym się tego przekonania, gdyby nie przedświąteczne wydanie Tygodnika Kulturalnego, gdzie wśród ciekawych prezentów proponowanych pod choinkę, także dvd z tym tytułem się znalazło. Obejrzałem więc przy nadarzającej się okazji (namówili mnie redaktorzy :)), bo nagle w głowie mojej myśl się zalęgła, że oto przez swoje uprzedzenia wartościowe mimo wszystko kino stracę. I tu polecam wszystkim, bardziej własnej intuicji i doświadczeń się trzymać niż polegać na mądrości tych telewizyjnych krytyków. A może tak nie do końca? Krótko mówiąc żadnej rewelacji nie zobaczyłem - ot profesjonalnie zrealizowaną, superprodukcje o ludziach w stanie wyższej konieczności egzystujących. Ani to porywające, ani jakiś niestrawany zakalec, zwyczajny hollywoodzki schemat. Tyle i tylko tyle! OK i jeszcze Brad Pitt kapitalnie do roli superbohatera z konieczności (tej fabularnej) pasujący. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj