czwartek, 16 stycznia 2014

Śmierć jak kromka chleba (1994) - Kazimierz Kutz




To nie jest zwyczajny film, bo trudno tak go rozpatrywać, kiedy dramatyczne wydarzenia, których bohaterami zwykli ludzie, a ich działania zmieniające w sporym stopniu rzeczywistość w ojczyźnie. Z tej perspektywy pominę wszelkie techniczne zawiłości obrazu Kazimierza Kutza, jedynie podkreślając kapitalny warsztat reżyserski i naturalną, wiarygodną umiejętność ukazania realiów Górnego Śląska, która to wraz z emocjonalną ekspozycją aktorską finalnie wyborny efekt dała. Przejdę do istoty jakim zapis ludzkiej odwagi i lęku jednocześnie, tak bardzo autentyczny, że przeszywający wręcz na wskroś. Wstrząsająca to fabularna relacja o silnym stężeniu patosu o patriotycznych i religijnych konotacjach, jednak mimo, że alergie ostatnio na te czynniki posiadam, tutaj ich duże natężenie zupełnie z innej perspektywy odbieram. Obecność ich jak najbardziej uzasadniona, bo czas w jakim umieszczone bez najmniejszych wątpliwości wyjątkowy, a wartość za sprawą wiarygodności intencji z nimi związanych budząca szacunek. Tak daleko im do współczesnego, na siłę wzmacnianego poczucia kryzysu czy zniewolenia i z tej perspektywy budzonych demonów nacjonalizmu i religijnej obłudy. Podobno dzisiaj jak twierdzą żądni koryta pełnego, politycy przenajświętszej opcji z równie krytyczną sytuacją mamy do czynienia, a lęk jaki z ich opozycyjną działalnością związany równie intensywny jak za komuny. Jak im nie wstyd takie brednie wygadywać, szczególnie, że socjalistyczne realia tak dobrze im podobnież z autopsji znane. Gratuluje im zatem tego kozackiego poczucia humoru i o powrót do rzeczywistości apeluje. Może i raju nie ma, ale nikt chyba, kto odrobinę rozumu zachował, jednolitego pod względem dobrobytu kraju się nie spodziewał. Przecież już takich, co ogólną sprawiedliwość i szczęśliwość obiecywali przerabialiśmy paradoksalnie za czasu dominacji socjalistycznej idei.

P.S. Inną sprawą oczywiście bezradność wymiaru sprawiedliwości wobec tych, co ówcześnie o tak radykalnych działaniach wobec sfrustrowanych i zdeterminowanych ludzi decydowali. WSTYD – wyłącznie takie określenie mi na myśl przychodzi. :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj