wtorek, 24 maja 2016

Bone Tomahawk (2015) - S. Craig Zahler




Western jako gatunek triumfalnie powraca na salony, bo coraz częściej współcześnie reżyserzy sięgają po tematykę dzikiego zachodu i nie jest to tylko odgrzewanie starego mielonego kotleta, lecz ze świeżych produktów według klasycznej receptury przygotowanie często niezwykle apetycznego krwistego steka. Wspomnę tylko z tych ostatnich głośnych produkcji Tarantinowski The Hateful Eight, Tommy’ego Lee Jonesa The Homesman czy niszowy nieco Slow West Johna MacLeana. Każdy z nich na swój własny sposób oryginalny, choć osadzony w estetyce dość przewidywalnej, jednak Bone Tomahawk to pośród dzisiejszych westernów zdecydowanie nowa liga, z naciskiem na bezpośredni przekaz, gdzie przemoc pokazana do bólu dosłownie zahaczając nawet (może to przesada) o stylistykę gore. Festiwal brutalności ze skalpowaniem, przebijaniem i rozrywaniem w roli kluczowej, dla wielbicieli krwawej rzezi na modłę Piły czy innych spektakularnych slasherów. Na tyle efekciarski by skutecznie podrzucić western żądnym flaków smarkaczom i w miarę intrygujący merytorycznie by intelektualiści mogli zachwycić się jego przenikliwością. Przewraca treść żołądkową i umysł pobudza jednocześnie. Jak na debiut za względnie niedużą kasę, we własnej lidze produkt zaiste imponujący.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj