„Po wielu latach
kręcenia i odkręcania” nadeszła wiekopomna chwila! W tym miejscu proszę sobie
przekleić wszystkie te królujące w sieci medialne gadki, że to projekt pechowy,
od lat przygotowywany, w końcu sfinalizowany, mający w założeniach i przez
pryzmat oczekiwań stanowić opus magnum w długoletniej karierze Gilliama. Fakt
to gadki promocyjne, bo nakręcające wokół filmu konieczną oprawę i ciekawość,
tak samo jednak oddające prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, czym dla twórcy
była walka z tymi wiatrakami. Walka zwycięska, którą bez cienia przesady
określę wielkim triumfem. Triumfem inteligencji i błyskotliwości, ale przede
wszystkim wyobraźni i pasji! Bowiem zebrać taką masę pomysłów, powiązać tak
liczne inspiracje z klasyką i odnieść ją do współczesności, to nie lada wyczyn.
Zbudować logiczną całość z pozornego chaosu, z porywającym finałem i erudycyjną
klamrą w postaci przewrotnej puenty. Okiełznać pulsujące obfitością efekty
własnej wyobraźni, pokazać jednocześnie całe jej bogactwo i nie popaść w
szaleństwo pustego ideowo spektakularnego przepychu, tudzież niestrwanej
przeintelektualizowanej fanfaronady. Dać widzowi widowiskową scenografię i
pobudzający pokaz fajerwerków, nieprzesłaniając zarazem wartościowego dna.
Opowiedzieć z rozmachem o fundamentalnych wartościach za pomocą wizualnej
feerii intensywnych barw, zawartych w przepięknych lokacjach, z
pieczołowitością przygotowanych kostiumach i muzyce doskonale oddającej
gwałtowne i pełne namiętności emocje. Rozśmieszać do łez humorem sytuacyjnym,
abstrakcyjnym podejściem do tematu wzbudzać podziw, jak i inspirować do
refleksji przenikliwym spojrzeniem. Pobudzić w aktorach żywioł i wyciągnąć cała
maestrię z ich warsztatowych umiejętności. Stworzyć współczesną surrealistyczną
wariację wokół klasycznej powieści Cervantesa, przemycając do formuły sporo
odniesień autobiograficznych, całe spektrum skojarzeń z własną twórczością,
lecz przede wszystkim z analityczną precyzją i artystycznym polotem
przypomnieć, czym tak naprawdę jest prawdziwa magia kina, które rozrywkę czyni
nauką, a naukę rozrywką. Ze szczerościa donoszę, świadom odpowiedzialności za
słowa i potencjalnego ostracyzmu jakiemu mogę zostać poddany, że olśniewające
widowisko obejrzałem, niezwykłego spotkania z artystyczną wyobraźnią
doświadczyłem oraz geniuszu wizjonera dotknąłem. Polecam by każdy kto pragnie
kontaktu z absolutem w kinowej wersji i potrzebuje aby to smrodem codzienności
duszące się dziecko w nim jeszcze żyjące ożywczego haustu powietrza
nabrało, skieruje swe kroki ku pierwszej świątyni rozrywki by zaznać magii w
najczystszej postaci. Terry Gilliam i błędny rycerz jakość gwarantują, a jak
uważacie że nie gwarantują, to chociaż wspomożecie finansowo tych co chcą was z
mrocznej krainy zombie wyrwać, mimo iż wy jesteście tak oporni i odporni. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz