czwartek, 20 maja 2021

The Haunted - One Kill Wonder (2003)

 


Był to wówczas okres wzmożonego zainteresowania mocarnym thrashmetalowym riffem - tak w wersji klasycznej (powroty, wzloty legend), jak i tej miksem z death metalem unowocześnionej. Do rozkręcenia tego hajpu w dużym stopniu przyczynili się bracia Björler i tym samym jak obwieszczono wykreowali już drugi w swojej karierze trend zalewający scenę raz lepszymi, częściej jednak słabszymi formacjami. Innymi słowy pozwolili by melodyjny death ożeniony z rytmicznym thrashem powołał do życia modern (uwaga, zaskoczenie) thrash-death. :) Do głosu doszła więc wściekła interpretacja wokalna, mocarne riffy, dynamiczne solówki, a wszystko podbite dobrze ukręconym soczysto-selektywnym brzmieniem. Materiał z One Kill Wonder (trzeci w dyskografii TH) okazał się naturalnym kontynuatorem stylu z doskonałego Made Me Do It - nie przynosząc żadnych zaskoczeń, ogłoszony został przez dziennikarzy w pizdu oczywistym i z większym dystansem od poprzednika potraktowany przez fanów. Tak samo też dzisiaj ja traktuje te kompozycje, w bezpośrednim starciu z albumem w swoim czasie dającym wyraźny sygnał do odrodzenia thrashowej estetyki. Rozpoznaje go oczywiście jako emblematyczny dla czasu w którym powstał, słucham (nawet w tym momencie) z niewiele mniejszą ekscytacją, ale też mam przekonanie iż był nazbyt powściągliwy i bezpieczny przez co (uwaga, paradoks) nie twierdzę iż pójście tak przewidywalnie za ciosem nie było prawidłową decyzją. Na większe eksperymenty już zaledwie za półtorej roku wraz z wydaniem rEVOLEr czas przyszedł, co finalnie (ja pierdzielę jaki chichot losu) w perspektywie następnych produkcji studyjnych wpędziło grupę w mdławe brodzenie w coraz bardziej miękkich rozwiązaniach. Co by cholera było, gdyby mniej wtedy kombinowali, a więcej napierdalali? Pewnie to co po kolejnych perypetiach personalnych i po obecnym powrocie na stanowisko wokalisty Marco Aro sobą The Haunted reprezentują. Mianowicie poziom kompozytorski i wykonawczy wysoki, ale czasy niezbyt przyjazne dla modern thrashu. Tak już bowiem jest, że he he trendziarze wymagają, a trendy mijają. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj