czwartek, 19 sierpnia 2021

The Front Page / Strona tytułowa (1974) - Billy Wilder

 

Legendarny Billy Wilder za kamerą i równie zacny duet aktorski przed. Jack Lemmon i Walter Matthau, znani mojemu pokoleniu przede wszystkim dzięki rolom dwóch zgryźliwych tetryków, to przecież aktorzy o gigantycznym dorobku, jakby co przecież niepodważalne ikony hollywoodzkiego kina. Aktorzy przesympatyczni, urokliwi i charyzmatyczni - z wielkim talentem tragikomicznym. Wilder zaś zbudował swoim dorobkiem wespół z kilkoma innymi twórcami wielkość amerykańskiego powojennego rozrywkowego kina. Chociaż jego filmy nie należały do mega poważnych, to nie są po prostu głupie, gdyż kapitalne wyczucie materii nie pozbawiało jego zwariowanych komedii nie tylko groteskowego "dramatycznego" pazura. Poza tym zmysł estetyczny pozwalał na pogodzenie atrakcyjności wizualnej ze spektakularnym jak na owe czasy budżetem. Tylko że w roku 1974, kiedy już zupełnie inaczej się blockbustery kręciło, The Front Page wyglądał jak relikt przeszłości, który mógł co bardziej zainteresować wyłącznie sentymentalnych romantyków odchodzącego w przeszłość wysokobudżetowego kina. Strona tytułowa jest właśnie schyłkowym nawiązaniem do tego mitu kina lat czterdziestych i pięćdziesiątych, wyprodukowanym w nieprzyjaznych dla lekkich obyczajówek czasach, kiedy podbijające widownię amerykańskie filmy wyglądały już zupełnie inaczej. Wyglądały surowo, często wręcz odpychająco. Z pewnością nie zwiewnie i niezobowiązująco. Mimo to The Front Page przytulił nominacje do Złotego Globu, ale przepadł z kretesem, wziąwszy pod uwagę kaliber nazwisk. Wszystko się przecież kiedyś kończy. Kończą się mody, trendy - wreszcie kończą się złote czasy dla największych sław.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj