poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Radio Days / Złote czasy radia (1987) - Woody Allen

 

O charakterze wdzięcznego mitu autobiograficzna opowieść. Luźno oparta o wspomnienia z dzieciństwa Allana Konigsberga. Z urokliwą dopieszczoną scenografią, w każdym ogóle i też w szczególe genialnie zrealizowana. Może akurat (co w jego filmach jest stałą) nie tak fascynująca na poziomie wielkich emocji, ale fantastycznie wciągająca w swoją lekką, aczkolwiek niepozbawioną błyskotliwych poważnych wtrętów formułę. Z kapitalnym, obowiązkowo na autorski sposób przerysowanym ironicznym poczuciem humoru i równie zabawnie przestylizowanymi aktorskimi kreacjami. A w tle przełomowe wydarzenia historyczne i standardy muzyczne z epoki. Czarująca ścieżka dźwiękowa do zupełnie innego niż współczesne dorastania. Radio w nim jako medium wokół którego codzienność była opleciona. Barwne życie powszednie i niepowszednie bohatera, ale i całego stada wujków i cioć, osobliwych postaci sąsiadów i wszystkich tych, którzy gdzieś przez młode życie Allana Stewarta (realizując własne ścieżki) się przewinęli. Woody Allen potrafi bawić się w takie ciepłe, nostalgiczne kino, a to jest jeden z najlepszych w jego karierze na to przekonanie dowodów. Bez względu na to ile w tym całym beztroskim micie czystej prawdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj