poniedziałek, 13 lutego 2017

The Martian / Marsjanin (2015) - Ridley Scott




Stało się! Choć jeszcze chwilę wcześniej absolutnie stać się nie miało! Naturalnie niezachęcony krytycznymi bądź umiarkowanymi recenzjami, świadomie zrezygnowałem z seansu kinowego, potem z rozpędu, a może za sprawą konsekwencji, także z premiery DVD. Przyszedł jednak ten dzień, kiedy po pracy i obiedzie usiadłem przed telewizorem i przerzucając kanały trafiłem idealnie w punkt, kiedy na C+ Marsjanin się zaczynał. Odebrałem ten fakt jako glos przeznaczenia i poświęciłem dwie godziny na obserwację poczynań skrzyżowania współczesnego Robinsona Crusoe z ejtisowym MacGyverem, z domieszką w dodatku współczesnego telewizyjnego celebryty. W nieprzyjaznych środowiskowych warunkach Marsa pan botanik tworzy sobie pole do uprawy i walcząc z kapryśnym sprzętem próbuje przetrwać do chwili, gdy NASA przyśle misję ratunkową. Przyznaje że nie mając zbyt wielkiego naukowego pojęcia o fizyce, astronautyce czy botanice nie powinienem i nie będę polemizował z możliwymi czy niemożliwymi osiągnięciami bohatera. Skupię się tylko na własnościach kinowych i stwierdzam, że pomimo iż to żadne wielkie dzieło, to obiektywnie zrobione tak by nie nudzić i pozwolić w miarę ciekawie spędzić czas przed ekranem – subiektywnie nie do końca, bo systematyczne kilkuminutowe odjazdy w objęcia Hypnosa zaliczyłem. Ridley Scott gwarantuje niemal zawsze wysoki poziom i tutaj poniżej przyzwoitości, z tego czego nie przespałem wynika, że nie zszedł. Ale ja od takich tuzów więcej oczekuje, przynajmniej bym nie przysypiał i w miarę zadowolony po pokonaniu senności będąc, na coś więcej niźli rzemieślniczą poprawność liczyłem. Tym bardziej, iż podobno podstawa literacka dla scenariusza sporo emocji gwarantowała - tak przynajmniej donoszą ci, co znaleźli czas na jej lekturę.

P.S. Ja tu gadu gadu, coś tam o tym i trochę o tamtym, a i tak największą gwiazdą Marsjanina jest taśma na hełmie skafandra. Każdy fachowiec wie przecie, że bez takiej taśmy, która wszystko sklei to ani rusz. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj