wtorek, 16 maja 2017

Chrzest (2010) - Marcin Wrona




Marcin Wrona przed siedmioma laty taki oto film zrobił. Śpieszę napisać, że kapitalny film o tym, iż nie jest łatwo wyrwać się z kryminalnego półświatka, pozostawić za sobą mroczną przeszłość i rozpocząć z czystą kartą nowe życie. Szczególnie, gdy sprzedaje się krewnego lokalnej grubej ryby, a ona mściwa o przebaczeniu w chrześcijańskim geście nie mająca pojęcia. Pamięć o „krzywdzie” i sadystyczna zemsta w środowisku gangsterskim to jak się okazuje pierwsze dwa punkty niepisanego kodeksu „branży". Zatem tylko kwestią czasu, okoliczności i miejsca, kiedy koniec nawróconego gangstera nastąpi. Chciało się żyć na bogato, na dużym ryzyku, a teraz stabilizacji się poszukuje? Nic dziwnego, że wszystko się totalnie pogmatwało i trzeba zapłacić najwyższą cenę za grzechy i zaniechania z przeszłości. Niby to szablon w mocnym kinie, ale nie w tym autorskim Marcina Wrony, gdyż prócz samczej rozgrywki typów spod ciemnej gwiazdy, sporo w fabule symboliki. Reżyser był artystą ambitnym toteż nie ograniczał się wyłącznie do epatowania przemocą, unikał tanich sztuczek skupiając się na zimnym, niepokojącym klimacie i głębokiej psychologii podejmowanych przez bohaterów wyborów. Korzystając ze znakomitego własnego warsztatu, umiejętności kilku równie dobrych specjalistów od kwestii technicznych oraz inspirując uzdolnionych aktorów do stworzenia przekonujących kreacji uzyskał jak na krajowe warunki (zawsze kasa) rewelacyjny efekt. Nie tylko zrobił trzymający w napięciu, przemyślany i zaskakujący finałem thriller o odpowiedzialności i lojalności, strachu i ironii, ale także obudował go błyskotliwymi odniesieniami jak zasugerował tytułem wyraźnie o charakterze biblijnym. Żadne to jednak bajdurzenie pokornej owieczki bożej, tylko analityczne i krytyczne spojrzenie na brutalną rzeczywistość przez pryzmat religijnych dogmatów.

P.S. Miał Marcin Wrona niewątpliwie rękę do fascynującego kina, kto wie jak daleko mógłby dotrzeć, ile jeszcze osiągnąć – szkoda straconego talentu, szkoda wreszcie młodego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj