sobota, 6 maja 2017

John Garcia - The Coyote Who Spoke In Tongues (2017)




O Johnie, który w legendarnej stonerowej kapeli głos dawał tekst ten krótki będzie. O człowieku, który po zgonie ikony niewiele w kwestii zwiększenia własnej popularności osiągnął – bardziej jechał na sentymencie starych fanów niż rzeczy przełomowych dokonywał. Jednak pomimo braku rewolucyjnych pomysłów na scenie pozostał i od czasu do czasu o sobie przypomina robiąc to w stylu, który nigdy wstydu mu nie przyniósł. Było pośród jego działań Hermano, Unidy, ostatnio Vista Chino, a równolegle solowe nagrania, o których trzy lata temu z powściągliwą ekscytacją pisałem. Dzisiaj bardziej z racji obowiązku, bo trzeba zaznaczyć, że chłop nie sczezł tylko coś tam sobie w dźwiękach dłubie napiszę tylko, że The Coyote Who Spoke In Tongues to zaskakująco dobry zbiór akustycznych nagrań, częściowo, oczywiście w formule „rozkręcony piec na maksa” znanych (Green Machine, Gardenia, Space Cadet i El Rodeo) podczas odsłuchu, których moje myśli biegną w stronę innej amerykańskiej legendy początku lat dziewięćdziesiątych. Mają w sobie bowiem, szczególnie te świeże kompozycje Garcii potencjał komercyjny podobny do tego, jakim maźnięte numery z Higher Truth Chrisa Cornella. Może i piosenki Johna mniej melodyjne, bardziej pierwotne, tudzież surowe, lecz słucha ich się z przyjemnością przez pryzmat także naprawdę świetnej wokalnej dyspozycji kierownika tego zamieszania. Nie zmienią z pewnością biegu historii rocka, żadnego przełomu w karierze Garcii kontynuowanej w głębokim cieniu mainstreamu nie przyniosą. Pewnie sam autor takich wymagań wobec nich sobie nie stawia, traktuje je jako zaspokojenie głębokiej potrzeby tworzenia i prezentowania owoców własnej zabawy z czystymi gatunkowo dźwiękami. Nie powiem by taka anty gwiazdorska postawa mi nie imponowała, nie zaprzeczę też, że to bardzo udany, chociaż pewnie o ograniczonej żywotności krążek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj