środa, 10 maja 2017

Cinderella Man / Człowiek ringu (2005) - Ron Howard




Ron Howard to świetny rzemieślnik z przebłyskiem geniuszu od czasu do czasu, który fundament w postaci jak zawsze dobrej historii najlepiej przez życie napisanej (co autentyzmu dodaje i przed przeszarżowaniem chroni), potrafi kapitalnie zagospodarować. W tym konkretnie przypadku nią życie nieco przez historię zapomnianego boksera, który licznymi zbiegami okoliczności w biedę wpędzony musi z przeciwnościami walcząc bezpieczeństwo rodzinie zapewnić. Zrealizowany według hollywoodzkich wytycznych, by za serducho chwytało i napięcie w miarę możliwości wciąż rosło - czepiać się zatem nie bardzo jest czego, bo Howard żadnego ryzyka nie podejmuje, ale i trzymając się formuły nie ogałaca produkcji z wysokiego natężenia przeżyć, kreując sprawnie więź widza z bohaterami i tym sposobem ich emocjonalnie angażując. Sekwencje walk są bardzo dobre - czuć pot czuć adrenalinę, sam bohater siłą charakteru, determinacją, honorowymi zasadami i uczciwością sympatię wraz z  szacunkiem zaskarbia. Drugą szansę z nieodłącznym pakietem obaw o zdrowie i życie otrzymuje, wraz z podejrzliwością o to kto tu komu dobry interes zapewnia, bo boks to od zawsze przede wszystkim żniwo dla promotorów i wszelkiej maści pijawek, a prawdziwy przyjaciel pośród nich wszystkich to prawdziwy wyjątek. W tej roli wybitny aktor tła występuje - przed orkiestrę nie wychodząc prawdziwy koncert umiejętności znakomity Paul Giamatti daje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj