wtorek, 4 marca 2014

Blue Valentine (2010) - Derek Cianfrance




Nadszedł czas by w kilku krótkich zdaniach skompresować refleksje i z pozycji obsesyjnie uzależnionego fana oddać należny Blue Valentine hołd! Obraz to co bez echa mu stosownego niestety przeszedł, stąd czując, że jego wartość niezwykła odpowiedzialnie spróbuje przekonać tych co z nim jeszcze osobistego pełnego kontaktu nie mieli, by jak najszybciej zaległość tą nadrobili. Uczciwie jednak zaznaczam, że satysfakcjonującego przeżycia nie odnajdą tu ci, co w kinie jedynie prostej, niezobowiązującej rozrywki poszukują, bo zwyczajnie zupełnie oddalone od takiego rozumienia filmowej materii to dzieło. Ono do bólu realistyczne, w żadnym momencie nie wzbudzające poczucia sztucznego nadymania życiowych rozterek, a nawet jeżeli w jakikolwiek sposób zbliża się do przeładowanej emocjami konwencji to nadal jego nawiększa siła tkwi w autentyczności ich ujęcia. Znaczy, że źródło tej intensywności mimo, że często infantylnymi decyzjami bohaterki sprowokowane to jednak nadal wiarygodne, bo zwyczajnie w naturalny sposób wyśmienitym reżyserskim warsztatem poprowadzone. Nie chce w tym miejscu rozwijać szczegółowych wątków, bo one będąc kliszą zwyczajnego życia, licznych podobnych historii z codzienności wprost wychwyconych w gwałtownie spętany węzeł wzajemnie implikujących się dylematów ewoluują. Każdy zapewne osobiście z subiektywnej perspektywy złożoność tą będzie spostrzegał. Nadmienię jeszcze wyłącznie, iż to jedna z największych prócz tego emocjonalnego wulkanu zalet obrazu Dereka Cianfrance, że mnogość równie banalnych jak i zawiłych rozterek skłania do osobistych przemyśleń, a w konsekwencji wielostronnych tłumaczeń zachowań bohaterów. Poza tym w najprostszych słowach wybitne to dzieło kina niezależnego, doskonałe w detalach i ogólnej całości. PERŁA NAJDOSKONALSZA! Przekonałem? :)

P.S. Chyba oczywista mi męsko-ojcowska perspektywa, jasno określa, kogo stronę w tych relacjach trzymałem. Dobry chłop z tego Deana i kropka! Przecież to takie oczywiste, że prawdziwy mężczyzna w konfrontacji z kobietą żadnych szans nie ma. Przewaga fizyczna jasne że bezwartościowa, bezradność i frustracja wobec bezwzględnie napierającej konsekwencji tej "słabszej" płci dla pozycji faceta zabójcza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj