sobota, 1 marca 2014

The Wolf of Wall Street / Wilk z Wall Street (2013) - Martin Scorsese




Katalog przysłów i złotych myśli po seansie z Jordanem Belfortem mi się nasuwa. Korzystając zatem z ich obfitości, kilkoma z nich się podzielę i w kontekście najnowszego obrazu mistrza Scorsese ich użyje. Widowisko na speedzie, niemal trzy godziny konkretnego napędu, miejscami obscenicznej, wulgarnej, do bólu bezpośredniej, odjechanej jatki. Dynamicznej akcji, osobliwych postaci, błyskotliwych, bezpośrednich dialogów i niegrzecznego poczucia humoru, finalnie zamkniętych w hedonistycznej dewizie sex, drugs and rock'n'roll. Klasyczne show w konwencji firmowej dla hollywoodzkiego guru, bez moralizatorskiej cnotliwości, cenzorskiej troski czy wyraźnie zaznaczonej granicy między czernią i bielą. Bo życie w żadnym wypadku jednowymiarowe nie jest, a szczególnie kiedy dotyczy tych co szczęścia za pieniądze kupić nie są w stanie, jednak posiadając fortunę mają przed sobą masę możliwości. Pokusy wokół nich tak intensywne, że Horacego sentencja, chwytaj dzień w dosłownym znaczeniu spostrzegana. Łapią więc tą chwilę, wyszarpują z życia co możliwe, co już wkrótce może wyłącznie wspomnieniem się stać. Trzymają łapczywie wszystkie sroki za ogon, sięgają po ten mityczny róg obfitości. Żyją szybko, umierają młodo - spalają się gwałtownie, intensywnym płomieniem, pozostawiając niejednokrotnie po sobie wyłącznie zgliszcza. Kapitalnie Scorsese w pigułce ukazał zasady jakimi kierują się niedojrzali emocjonalnie, pieniądzem sterowalni karierowicze. Ludzie których osobowości czy psychiczne predyspozycje podpowiadają działania ryzykowne, a przez co pompujące do organizmu życiodajną adrenalinę. Jest ryzyko, jest zabawa - kto nie ryzykuje ten szampana nie pije, by sugestywnie podkreślić co mam na myśli. :) Jednak nie pouczając, bez tandetnego moralizatorstwa w sposób bezpośredni, wszelkie ciemne strony życia na krawędzi także miejsce swoje tutaj odnalazły i dla inteligentnego widza nader wyraźnie są widoczne. Potrzeba ludźmi steruje, ona najbardziej prymitywne instynkty w człowieku uwalnia i na dno często sprowadzić potrafi. Ona do działania zmusza, zrealizowana satysfakcje przez chwile daje by za moment kolejne implikować. Ten kurs cynicznie wszelacy manipulatorzy z oratorskimi zdolnościami wykorzystują, a ich ofiarami czy uzależnionymi niewolnikami często życiowi nieudacznicy z nadmiernymi ambicjami się stają. Szanse wykorzystać się starają bez względu na koszty, czy trupy jakimi ich droga do kariery usłana. Niestety zdalnie sterowani jesteśmy, zawsze i wszędzie, w drobnym jedynie stopniu zdając sobie sprawę z rozmachu manipulacyjnej machiny. :( Kolejne wyśmienite rozdanie w twórczości mistrza, świetna zabawa przed ekranem, gorzka refleksja po seansie - zwiń grosze będziesz złodziejem, kradnij miliony będziesz bohaterem! :(

P.S. I kolejny majstersztyk Belforta - sprzedać swoją historie za pokaźną gotówkę. Ale do takich działań w dzisiejszej medialnej rzeczywistości chyba się już przyzwyczailiśmy. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj