piątek, 7 marca 2014

Captain Phillips / Kapitan Phillips (2013) - Paul Greengrass




Głośno o tym obrazie, a i opinie ogólnie pochlebne wokół niego oscylujące - dodatkowo Oscarowe nominacje apetytu narobiły jak i poprzeczkę zdecydowanie podniosły. I jak konfrontacja narosłych oczekiwań do rzeczywistości się ma? Subiektywnie rzecz biorąc, żadnego większego poczucia zawodu nie odnotowałem, bo wszystko na do bólu profesjonalnym poziomie zrealizowane, a i pewne detale nawet wybijające się ponad bardzo wysokie standardy. Jednakowoż gdzieś tam pomimo wyraźnie pochlebnej opinii nie do końca poczułem emocje, jakie reżyser zapewne chciał we mnie wzbudzić. Czy to wina wyeksploatowanego Hanksa, a może inny powód leży u podstaw mojego swoiście rozumianego biernego emocjonalnie zaangażowania – trudno mi stanowczo określić.  Nie zmienia to jednak faktu, że precyzyjnie zrealizowana to produkcja, trzymająca pomimo swojej schematyczności w napięciu, a co najważniejsze nietraktująca w sposób jednoznacznie kontrastowy roli zła. Ono nie ma tu szczęśliwie jedynie poprawnego politycznie wymiaru, bo taki zabieg z punktu widzenia złożoności rzeczywistości z pewnością odebrałby obrazowi zaletę, jaką jego arbitralny realizm. Dzięki temu spędziłem dwie godziny unikając poczucia zażenowania bohaterstwem kapitana i niegodziwością pirata. To przecież tak często przypadek powoduje, że jesteśmy po konkretnej stronie barykady lub nasze wybory zwykłą koniecznością się stają. Brawa w tym miejscu dla kostuszej fasady i świetnie oddanej mimiką złożonej i autentycznej roli, całkowicie nieznanego mi z ekranowych działań Barkhada Abdi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj