Himalaje to niezwykle piękne góry, a ich majestat tutaj kamerą operatora jedynie w ułamku przecież uchwycony, dodatkowo dopieszczony efektami specjalnymi poraża jak i koniecznie każe zadać pytanie jak ogromne wrażenie to miejsce może robić na żywo spostrzegane. Faktycznie to pewnie brakłoby przymiotników aby ich monumentalizm i siłę oddziaływania na człowieka opisać, wszak posiadają one tak ogromny magnetyzm w sobie, że wciąż nie brak śmiałków, którzy ich panoramę z wierzchołka Mount Everestu pragną za wszelka cenę podziwiać. Film Baltasara Kormákura to właśnie kronika jednej z wypraw, która to niestety tragedią się zakończyła. Historia triumfu i chwile później strasznego dramatu, poruszający obraz poświęcenia i lojalności, bólu i cierpienia oraz pasji, która daje impuls do działania i determinacji - która motywuje do osiągania niemożliwego. Niestety ta szaleńcza fascynacja jednym z najgroźniejszych miejsc na Ziemi, zrozumiała przecież tylko nielicznym którzy smak zdobywania najwyższych szczytów poczuli, ma w sobie nie tylko naturalnie wliczone ryzyko jakie sami bohaterowie zaśnieżonych grani ponoszą. Przecież niemal każdy z nich ma rodziny, posiada instynkt samozachowawczy i jest osobą intelektualnie sprawną, jednak świadomie nierozsądny wybór podejmują stawiając własną pasję ponad nie tylko swe życie ale i spokój najbliższych. Jako osoba absolutnie pozbawiona fiksacji w temacie himalaizmu, nie rozumiejąc nawet w drobnym ułamku dlaczego podejmowane jest tego rodzaju ryzyko próbuje teraz sprowokowany, z całą mocą posiadanej empatii i wyrozumiałości usprawiedliwić tego rodzaju swoisty egocentryzm. Nie udaje mi się to jednak, bo jest to z natury niemożliwe póty sam miłością do ośmiotysięczników nie zapałam, póki osobiście nie stanę oko w oko z potęga natury i nie uświadczę ile daje konfrontacja z jej siłą. Wtedy gdy dotknę granicy życia i otrę się o śmierć namacalnie, poczuję czym jest życie i smakować je zacznę z zupełnie nowej perspektywy. Może gdy zaznam prawdziwego triumfu własnej siły nad osobistymi słabościami okupionego nadludzkim wysiłkiem i poświęceniem nie tylko dla idei ale i dla drugiego człowieka, to wtedy będę mógł przeniknąć tą tajemnicę. Zdobywając szczyty niemal kolekcjonerskiego obłędu uświadczę widząc jedynie to co jeszcze nie osiągnięte, a w cieniu pozostawiając wszystko co sukcesem jest tylko z przeszłości. Kierowany taką obsesją ponad wszystko kolejne wyzwania postawię, poświęcę każdą minutę życia na cierpliwe i konsekwentne realizowanie planu dla laików niezrozumiałego. Wtedy tylko dotknę jądra tej namiętności!
P.S. To nie tylko świetnie zrealizowany technicznie, pasjonujący i głęboko poruszający film oparty na autentycznych wydarzeniach, to także dla całkowitych laików źródło podstawowej wiedzy o wspinaczce wysokogórskiej. Jako taki analfabeta w temacie przyznaję, iż ogromnie zafascynowany byłem przechodząc tą teoretyczną lekcję, jednak nigdy nie porwałbym się na praktyczną próbę. Za zimno, za wysoko, za niebezpiecznie!
Podobne odczucia mam świeżo po seansie. Wizualna perełka i jednocześnie świetna opowieść o marzeniach zwykłych ludzi. Również polecam ale tak jak pisałam na swoim blogu - koniecznie w kinie !!!
OdpowiedzUsuńTakie kontrowersyjne te ich marzenia. ;)
Usuń