Film przez koneserów, ludzi w temacie rozeznanych polecony, bo
pewnie sam bym się z własnej inicjatywy nie zainteresował, gdyż reżyser a
zachowując poprawność reżyserka nieznana i jedynie trójka aktorów uwagę
przyciągająca - Nicole Kidman, Joseph Fiennes i Hugo Weaving. Taki skład
personalny, co najmniej dobry warsztat musiał gwarantować, jednako nie same
nazwiska gwiazd o jakości filmu decydują, stąd dystans początkowy i oczekiwania
ograniczone. Starczy pustego mielenia ozorem, w tym konkretnym przypadku stukania
w klawiaturę - czas na konkrety. Zatem w telegraficznym skrócie, same fakty bez
zbędnego filozofowania. Miejsce akcji, małe miasteczko pośród surowej
egzotycznej przyrody zagubione. Bohaterowie to ludzie po intensywnych
przejściach, uciekający bezskutecznie przed traumami i ich reperkusjami. Temat
odważny, bezdyskusyjnie kontrowersyjny, poruszający i pobudzający emocjonalne
zaangażowanie. Tempo mozolne, lecz napięcie permanentne i klimat duszny niczym
warunki klimatyczne w jakich akcja rozgrywana. Sypie więc Kim Farrant piaskiem
po oczach, dolewa z każda minutą oliwy do ognia, prowokuje i jasnych odpowiedzi
na nurtujące pytania nie daje. Do końca niemal brak dowodów o pewności
decydujących, masa spekulacji, których źródło między wierszami. To dramat tajemniczy
i niepokojący, intrygujący w warstwie merytorycznej i wizualnie zachwycający.
Kapitalnie okiem kamery surową i wymagającą przyrodę ukazujący, taki mocarny,
że chwilami ponad miarę, zbyt potężnie mną potargał - tak aż ciężko ślinę
przełykałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz