No tak, trudny orzech do zgryzienia. Znaczy nie w sensie, że materiał taki skomplikowany, a że on zwyczajnie większych emocji nie wzbudził, a przecież powinien bo potencjał o naturze psychologicznej i emocjonalnej to miał spory. I co napisać gdy seans męczący się okazał, a oczekiwania niemal zupełnie z realiami się rozjechały. Gdy temat wartościowy, a realizacja miałka do snu mnie ukołysała - dosłownie dwukrotnie, bo co 30 minut zasypiałem i w trzech podejściach całość dopiero przebrnąłem. Pomysłu zatem na tekst brak, gdyż intensywnych przeżyć zabrakło. Krótko więc, w formie czegoś na kształt równoważników zdań - nieznośnie zwyczajny, koszmarnie nudny, niezrozumiały prozaiczny dramat, taki ascetyczny szkic pozbawiony napięcia. W takim kształcie nie dla mnie - tego jestem pewny.
P.S. Wiem osąd wydano, czyli - człowieku, nie dojrzałeś do takiego kina!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz