Takie to filmowe zaskoczenie było,
niespodzianka spora, bardzo miła w dodatku. Tytuł, który większej promocji nie
otrzymał, a zasługuje by do nieco szerszej grupy widzów dotrzeć, bo w
intrygującej poetyckiej formie kluczową część biografii nietuzinkowej postaci
pokazuje. Pioniera kinematografii, człowieka którego konsekwentna praca zapomniana przez historię została, gdyż w wyścigu
o przełomowe dokonania tylko o krok za Thomasem Edisonem pozostał. Pasja
ogromna w obsesję jego działania stopniowo zmieniała i życie prywatne trwale
komplikowała. Ta nieznośna potrzeba uchwycenia życia na fotografiach w ruch
wprowadzanych, by chwile ulotną zatrzymać. Bowiem uznawał, iż jedynie obrazy
pozostaną wieczne, a on łącząc je w ruch podaruje im nowy żywot.
Niestety Eadweard Muybridge ambitnie na kliszach życie utrwalając, sam z prostych życia zalet na nie tylko własną zgubę rezygnował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz