Opóźnił się seans z Klientem, gdyż
plany pierwotnego poznania najnowszego obrazu Asghara Farhadiego pokrzyżowała awaria projektora
w kinie studyjnym, a nawał osobistych obowiązków nie pozwolił na zmianę terminu. Tym
sposobem po kilkumiesięcznej pauzie dopiero na dniach tą nagradzaną
intensywnie, w moim menu filmowym niezwykle egzotyczną produkcję sprawdziłem. Jak się okazało i co zaskoczeniem nie było obraz to z gatunku poniekąd tych mało
filmowych, w tym tradycyjnym ujęciu kina z typowo hollywoodzką pompą. To bardziej kronika wydarzeń, a nawet obserwacja autentycznego życia,
w zasadzie bez podkładu muzycznego lub z jego bardzo minimalnym udziałem. Nie
forsuje reżyser w poczynaniach aktorów konieczności wykorzystywania teatralnej
maniery - w zachowaniach, gestach czy mimice jest naturalnie i surowo, bez
ingerencji zbędnej artystycznej oprawy. Z każdą minutą rozwijania się „akcji”
atmosfera gęstnieje, a w finałowej scenie to już zawiesina maksymalnie skondensowana na widza spływa. Napięcie,
którego z początku brakuje zaczyna gwałtownie narastać, a całkowity brak
dosłowności i postawienie na tajemnicę niedomówień pobudza w widzu ciekawość i
każe zadawać masę istotnych pytań. Poczynając od kwestii czysto
psychologicznych w uniwersalnym dla każdego człowieka znaczeniu radzenia sobie z traumatycznymi przeżyciami, po zagadnienia mentalne, kulturowo związane z płcią i rolą społeczną. Tak
naprawdę ten psychologiczny thriller (szukając znajomych klasycznych odniesień po linii
twórczości Polańskiego i może nawet Hitchcocka), to dla osób z kultury zachodniej skarbnica
wiedzy o właściwościach i kontekście kulturowym funkcjonowania jednostek i społeczeństw
bliskiego wschodu. Ludzi tak samo nam podobnym jak diametralnie od nas różnych,
bez względu na okoliczności miejsca zamieszkania zmagających się często
nieskutecznie z własnymi niedoskonałościami, spętanych nie zawsze bez potrzebny
całą paletą konwenansów, religijnych i światopoglądowych przekonań. Zazdrość i
podwójna moralność, honor i uległość wobec pokus to przecież absolutnie nie są pojęcia immanentne wyłącznie dla wschodniej lub zachodniej cywilizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz