czwartek, 8 czerwca 2017

Konwój (2017) - Maciej Żak




Te same co zawsze aktorskie twarze, na szczęście nie są to zwykli wyrobnicy, a warsztatowi perfekcjoniści, chociaż o charakterystycznej często już opatrzonej aparycji. Więckiewicz, Simlat, Bluszcz i wieczny Gajos, a obok jeszcze młody Tomek Ziętek, który tak na marginesie wygląda jakby był bratem bliźniakiem Dawida Ogrodnika. :) Oni, twardziele tutaj rządzą, bo film przede wszystkim zakapiorskim aktorstwem stoi, a chłopięce lico Ziętka to idealny kontrast i zobrazowanie niewinności i naiwności w starciu z przeżartym cynizmem i hipokryzją obrazem polskiego społeczeństwa. Cholera wie na ile ta historia miała, czy ma szanse zaistnieć w rzeczywistości – ile w niej wyobraźni scenarzysty, może braku wiedzy i przeszarżowania. Faktem tylko, że to przyzwoite polskie kino akcji z mocnym tematem, gdzieś pukające do drzwi z tabliczką „Polskie piekiełko”. Trochę po linii sensacyjnej klasyki Pasikowskiego i żonglowaniem koszmarem na modłę Smarzowskiego. Jest tutaj gęsty mrok, zawiesista atmosfera, bardzo zimne emocje oraz atrakcyjny dla ucha slang w typie „Szykujcie klatkę, ja idę po zbója”. Jest podnosząca poziom adrenaliny akcja, zawiła tajemnica i miałem napisać jeszcze, że w całej rozciągłości techniczna biegłość. Niestety, nie napiszę, bo spierdolona robota „speca” dźwiękowca, często tylko akcentowane wulgaryzmy pozwalała klarownie usłyszeń – znaczy na chuj komu rozumieć dialogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj