poniedziałek, 26 czerwca 2017

Que Dios nos perdone / Niech Bóg nam wybaczy (2016) - Rodrigo Sorogoyen




Rasowy mroczny kryminał, coś na podobieństwo ikonicznego fincherowskiego Siedem, tylko w iberyjskim wykonaniu - a gdyby szukać podobieństw po linii pochodzenia to na myśl przychodzą Dawne grzechy mają długie cienie, bądź Sekret jej oczu. Nie pierwszy i nie ostatni to zapewne raz, kiedy kino hiszpańskojęzyczne robi na mnie kapitalne wrażenie i nie mam na myśli tutaj jednego gatunku, w którym filmowcy z południa znakomicie się odnajdują. Thriller, kryminał, znaczy kino z dreszczykiem, ale i dramat, ewentualnie obyczajówka z masą głębokich przeżyć to te rejony twórczości filmowej gdzie zawsze znajduję tytuły, które dostarczają mi wartościowych wrażeń. Mają Hiszpanie i mocno powiązani z nimi argentyńscy filmowcy smykałkę do historii o ludziach z życiowymi tajemnicami, po przejściach dramatycznych, z traumami, obsesjami, psychozami czy fobiami. Rodzinnymi problemami i ogólnie mnóstwem złej energii wokół genialnie psychologicznie sportretowanych postaci. Niech Bóg nam wybaczy jest jednym z wielu przykładów na potwierdzenie powyższej tezy, z zastosowaniem mechanizmów warsztatowych budujących gęstą, mroczną i duszną atmosferę, z doskonałym aktorstwem i podkręcanym na zasadzie interwałów tempem oraz ustawicznym napięciem. Tajemnicą bez oczywistości, prowadzonym śledztwem, gdzie wysyp tropów, poszlak i dowodów – ślepych uliczek i na każdym kroku przeszywającego poczucia niebezpieczeństwa, czy czającego się tuż tuż zwrotu akcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj