czwartek, 25 lipca 2013

Deep Purple - Now What?! (2013)




Z kronikarskiego obowiązku i szacunku dla legendy słów kilka o najnowszym materiale głębokiej purpury. Oschle zabrzmiało z takim zamierzonym dystansem, gdyż w moim przekonaniu ikona w swojej długoletniej karierze nigdy nie przeskoczyła albumów z lat 70-tych. Pomimo lepszych czy gorszych prób, bardziej nawiązujących do szlachetnej przeszłości lub eksperymentujących z nowymi rozwiązaniami czy flirtujących z ówczesnymi trendami, krążkami po Come Taste the Band nie byli w stanie przykuć na dłużej mojej uwagi. Niestety pomimo ogólnie pozytywnego wrażenia tego stanu nie jest w stanie zmienić także Now What?! Dlaczego? W telegraficznym skrócie! Przede wszystkim wyraźnie zmęczony wokal Gillana w którym czuje odciśnięte piętno wieku - taki casus Ozzy'ego z 13. Dodatkowo brak narastającego napięcia, kulminacyjnych momentów oraz przegięta długość materiału wraz z takim poczuciem jakie towarzyszy mi jeszcze podczas kontaktu z czterema ostatnimi materiałami Maiden - to cholera dobre ale takie wykalkulowane, mało wiarygodne jakby (z pełnym szacunkiem) dziadek popijając gorące kakao tłumaczył wnuczkowi jaki to rock jest energiczny, emocjonujący i podniecający. I nie będę tu próbował analizować muzyki, oddzielać ziarna od plew bo nonsensem wymądrzanie się w temacie obiektu którego aury się nie wyczuwa. To zwyczajnie dojrzałe dźwięki jednak w odczuciu moim ewidentnie pozbawione siły rażenia, mocy, tego wszystkiego co w ósmej dekadzie XX wieku decydowało o fenomenie Purple. Taka to sprytnie ułożona mozaika z cech charakterystycznych Perfect Strangers, The Battle Rages On i Purpendicular. Krążków wysoko ocenianych przez oddanych fanów grupy jednak starannie wymuskanych, nawiązujących bardziej do progresywnego, bogatego pop rocka niż surowego, potężnego hard rocka. Now What?! z pewnością bez obaw obok nich stawiany będzie wszak hańby nie przynosi. Mnie jednak nie porywa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj