poniedziałek, 9 marca 2015

Relatos salvajes / Dzikie historie (2014) - Damián Szifrón




Tych kilka autonomicznych historii wspólnym mianownikiem spiętych niemal przez dwie godziny zbyt dużych emocji we mnie nie wzbudziło. Liczne zbiegi okoliczności fundamentem, wokół których fabuła zbudowana. Losy, ścieżki bohaterów przecinają się w krytycznych punktach, a efektem tych splotów "mordercze" ludzkie instynkty wzbudzone. Wspólnym mianownikiem poszczególnych segmentów człowiek "pod ścianą" postawiony, w sytuacjach ekstremalnych zmuszony się odnaleźć. Wtedy to każdy może stać się bezwzględnym szaleńcem, pozwolić się zatracić w emocjonalnym obłędzie. Technicznie czy warsztatowo to obraz w mym przekonaniu tylko poprawny i pomimo, że wydarzenia potencjalnie właśnie pełne emocji, to tutaj one raczej do zimnej czy nawet groteskowej roli sprowadzone, stąd nie czuję się tą produkcją porwany. Stwierdzam, że zdecydowanie więcej oczekiwałem! 

P.S. To jeszcze nie koniec! :) Przeżyć nie było do czasu ostatniego segmentu, który sam w sobie dostarczył mi sporo satysfakcji. Żałuje, że wątek Rominy i Ariela tak skrótowo potraktowany, gdyż jego potencjał ogromny, a moja wyobraźnia wyraźnie pobudzona. Tutaj czysta esencja z niego wyciągnięta i nie w pełni wachlarz możliwości wykorzystany, Za ten wątek jednak twórcy będą przeze mnie chwaleni. Kapitalnie połączyli tutaj groteskę, ironię czy jak kto woli czarny humor z prawdziwym dojrzałym spojrzeniem na miłość - przecież do jasnej cholery jak nie ma emocji to nie ma uczucia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj