Na wstecznym biegu jadąc przeglądam w miarę
możliwości twórczość kilku reżyserów, którzy w mojej świadomości dopiero teraz się pojawili, bardzo pozytywne wrażenie swoimi
ostatnimi produkcjami robiąc. Cofam się w ich przeszłości zakładając, iż ta podróż do głębi pozwoli trafić na wartościowe obrazy. Taką strategią się
kierując sięgnąłem po produkcję Jamesa Marsha (ubiegłoroczna poruszająca biografia Stephena Hawkinga) i
cieszę się z tego kroku, bo Shadow Dancer to fachowe mocne kino przede wszystkim "ciszą kręcone", z minimalnym udziałem dialogów. Głównym walorem klimat
przekonujący autentyzmem, który w tle niespokojne, pełne gniewu i napędzającego spiralę przemocy czasy akcentuje. Zemsta staje się celem, a metody stosowane po obu stronach barykady są bezwzględne. Na pierwszym planie kobieta pod permanentnym wpływem dziecięcej traumy, miotająca się pomiędzy lojalnością wobec ideologiczo-politycznej sprawy, a dobrem najbliższej rodziny i własnymi zaniedbanymi potrzebami. W tym brutalnym świecie zasady
podporządkowane są celom, człowiek zaplątany w sieci poddany szantażowi przy
pełnym ryzyku podwójną grę prowadzi. To było oczywiste, że w takich okolicznościach walka zrodzi
ofiary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz