piątek, 4 września 2015

Set Fire to the Stars / Rozpalić gwiazdy (2014) - Andy Goddard




Niejaki Robert Allen Zimmerman (pewnie współcześnie już tylko dosyć okrojonej grupie osób znany), jako Bob Dylan w świadomości fanów funkcjonujący, przyjął takiż artystyczny pseudonim pod wpływem twórczości ekscentrycznego walijskiego pisarza i poety. Nim właśnie był Dylan Thomas, a obraz Andy Goddarda, to historia istotnego fragmentu jego życia powiązanego bezpośrednio z treścią poematu "Miłość w domu obłąkanych". Opowieść o postaci nader kontrowersyjnej, człowieku pogrążonym w chaosie własnych pragnień, walorów wrażliwej osobowości oraz słabostek psychiki. Dotkniętym wyraźnymi zaburzeniami - spontanicznym, nieokrzesanym, nieodpowiedzialnym straceńcu uzależnionym od alkoholu. Bo Dylan Thomas w tym (zakładam autentycznym) ujęciu, to taki nadwrażliwy labilny dzieciak w sklepie z zabawkami, który wszystkiego musi dotknąć, spróbować po czym z impetem porzucić, by szukać natychmiast nowych podniet. Taki "wymięty chłopczyk" o fizyczności niezguły i inteligencji geniusza. Jednak czy jest on tutaj postacią centralną, czy może tylko wypełnia tło w którym dominację przejmuje John M. Brinnin - nieco okolicznościami sterowany bohater niańczący szalonego geniusza. Mam wrażenie, iż akcent proporcjonalnie na te dwie postaci rozłożony, a widz odkrywa wszelkie psychologiczne aspekty ich relacji przez pryzmat zupełnie skrajnie biegunowo odmiennych dyspozycji psychicznych. Odpowiedzialność w konfrontacji z beztroską, usystematyzowanie i uporządkowanie w opozycji do totalnego chaosu przenikają się bezustannie. Dla obydwu mężczyzn, ich rozmowy, burzliwe emocjonalnie zależności to bezcenne lekcje wzajemnie przekazywane doświadczenia w toku intensywnych interakcji. Set Fire to the Stars to bogactwo psychologicznej treści w poetyckiej formie obrazu osadzone. W czarującym wizualnie mariażu czerni i bieli o wyrazistych artystycznych inklinacjach i z wyrafinowaną muzyką ducha epoki i miejsc skutecznie przywołującą. Pełnometrażowy debiut znanego z serialowych dokonań Goddarda jawi się niczym błyskotliwa nostalgiczna poezja sklecona z obrazu, idei i stanu umysłu, jako wartość ulotna, uchwytna tylko dla tych co poziom wrażliwości na piękno sztuki i jej intelektualne bogactwo osiągnęli. To wspaniałe doznania wyłącznie dla dusz artystycznych, one z pewnością odnajdą tutaj magię intensywną. 

P.S. Tu powyżej forma filmu zrazu narzuciła stylistykę refleksji. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj