Niejaki Robert Allen Zimmerman (pewnie współcześnie
już tylko dosyć okrojonej grupie osób znany), jako Bob Dylan w świadomości fanów
funkcjonujący, przyjął takiż artystyczny pseudonim pod wpływem twórczości
ekscentrycznego walijskiego pisarza i poety. Nim
właśnie był Dylan Thomas, a obraz Andy Goddarda, to historia istotnego fragmentu jego życia
powiązanego bezpośrednio z treścią poematu "Miłość w domu obłąkanych".
Opowieść o postaci nader kontrowersyjnej, człowieku pogrążonym w chaosie własnych pragnień, walorów wrażliwej
osobowości oraz słabostek psychiki. Dotkniętym wyraźnymi zaburzeniami - spontanicznym, nieokrzesanym, nieodpowiedzialnym straceńcu uzależnionym od alkoholu. Bo Dylan Thomas w
tym (zakładam autentycznym) ujęciu, to taki nadwrażliwy labilny dzieciak w sklepie z zabawkami, który wszystkiego musi dotknąć, spróbować po czym z impetem porzucić, by szukać
natychmiast nowych podniet. Taki "wymięty chłopczyk" o fizyczności
niezguły i inteligencji geniusza. Jednak czy jest on tutaj postacią centralną,
czy może tylko wypełnia tło w którym dominację przejmuje John M. Brinnin - nieco okolicznościami sterowany bohater niańczący szalonego
geniusza. Mam wrażenie, iż akcent proporcjonalnie na te dwie postaci rozłożony,
a widz odkrywa wszelkie psychologiczne aspekty ich relacji przez pryzmat
zupełnie skrajnie biegunowo odmiennych dyspozycji psychicznych.
Odpowiedzialność w konfrontacji z beztroską, usystematyzowanie i uporządkowanie
w opozycji do totalnego chaosu przenikają się bezustannie. Dla obydwu mężczyzn, ich rozmowy, burzliwe emocjonalnie zależności to bezcenne lekcje wzajemnie
przekazywane doświadczenia w toku intensywnych interakcji. Set Fire to the
Stars to bogactwo psychologicznej treści w poetyckiej formie obrazu osadzone. W
czarującym wizualnie mariażu czerni i bieli o wyrazistych artystycznych
inklinacjach i z wyrafinowaną muzyką ducha epoki i miejsc skutecznie przywołującą. Pełnometrażowy
debiut znanego z serialowych dokonań Goddarda jawi się niczym błyskotliwa nostalgiczna poezja sklecona z obrazu, idei i stanu umysłu, jako wartość
ulotna, uchwytna tylko dla tych co poziom wrażliwości na piękno sztuki i jej
intelektualne bogactwo osiągnęli. To wspaniałe doznania wyłącznie dla dusz
artystycznych, one z pewnością odnajdą tutaj magię intensywną.
P.S. Tu powyżej forma filmu zrazu narzuciła
stylistykę refleksji. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz