poniedziałek, 7 września 2015

La French / Marsylski łącznik (2014) - Cédric Jimenez




Skojarzenia z legendarnym Francuskim łącznikiem przez samo marketingiem kierowane polskie tłumaczenie tytułu oraz przez wzgląd na tematykę bezwzględnie usprawiedliwione, bo La French poprzez fabułę z nim powiązany. Kiedy obraz sprzed ponad czterdziestu lat historię z perspektywy amerykańskiej opowiadał, to film Cedrica Jimeneza naturalnie skupia się na francuskich postaciach tego autentycznego dramatu. Wspólna obu produkcjom jest także wysoka jakość, stawiająca je w czołówce kina gangsterskiego, natomiast odróżnia specyfika pochodzenia. Skupiając się naturalnie w tych okolicznościach na obrazie Jimeneza wyraźnie wyczuwalne są inspiracje klasyką filmowej gangsterki znad Sekwany. Europejskim kinem gatunkowym, szczególnie epoki Delona czy Belmondo. Tyle że będąc w pełni uczciwym i precyzyjnie spostrzegawczym, to ta francuska maniera została udanie wzbogacona o szlachetne pierwiastki kina made in Scorsese czy nawet przez wzgląd na specyfikę pojedynku pomiędzy samcami alfa Gorączki Michaela Manna. Takie towarzyszyły mi skojarzenia kiedy pełen zachwytu wkręcałem się w rozwój zdarzeń, gdy w pełni realistyczną walkę wymiaru sprawiedliwości ze światem przestępczym obserwowałem. W głównych rolach twardych gości z silnymi osobowościami i determinacją ogromną - godnych siebie przeciwników stających do pasjonującej konfrontacji. Wiele ich łączy w sensie psychologicznym, ale jeszcze więcej w sensie wartości odróżnia. Nie do pogodzenia obrona partykularnych interesów mafiosy z heroicznym bojem o zasady w wykonaniu Sędziego. Ryzyko po obu stronach ogromne, lecz profity za nie nieporównywalne. Po jednej stronie barykady świat luksusu na ludzkim nieszczęściu zbudowany, z drugiej zaś jedynie sława i uznanie w oczach zwykłych praworządnych obywateli do zdobycia. Chociaż także rycerz sprawiedliwości skaz rzecz oczywista niepozbawiony, to rola jaką odgrywa uzasadnia metody stosowane, jednoznacznie wyrozumiałość i zdecydowanie sympatię widza wzbudzając. Bohater z zasady nie ma łatwo, bo zaangażowanie w sprawę, niezłomność i ofiarność często wymiary obsesji przybierają. Nie ma mowy by półśrodkami ambitne cele zdobywać zatem poświęcenie idei druzgocące spustoszenie w życiu rodzinnym i emocjonalnym czyni. Nawet herosi odporności bezgranicznej nie posiadają - trzymają ludzkie emocje głęboko skrywane, lecz pozbyć się ich nie są w stanie. Stres bezustanny przy blasku dnia w dynamice wydarzeń zostaje zagłuszony, a nocami jako strach paraliżujący powraca. Świadomość ryzyka nie własnego życia, a przede wszystkim najbliższych zderza się z fiksacją na aspiracjach. Dla przeciętnego człowieka niezrozumiałym są zachowania z takim hazardem związane, stąd pytanie się rodzi co decyduje o podjęciu tego rodzaju decyzji. Czy to osobiste ambicje, uzależnienie od adrenaliny czy może przywiązanie do wartości i idei? Jeśli oglądając to wyśmienite kino z równym zaangażowaniem skupimy się na akcji jak odczytywaniu tego co między wierszami poukrywane pewnie odpowiedź znajdziemy. Postać sędziego Michela myślę że daje taką szansę. Na koniec gdyby powyższe dywagacje bardziej do kwestii filozoficznio-psychologicznych niż ocennych w odczuciu czytelnika się odnosiły, dodam z pełnym przekonaniem i w bezpośrednich słowach, iż La French to kapitalne kino pod każdym warsztatowym względem dopieszczone perfekcyjnie. W mojej ocenie prawdziwa bomba o potężnej sile rażenia. Nie dziwi zatem swego czasu laurka jednogłośnie mu przez ekspertów wystawiona. Jestem przekonany, że dzieło Cedrica Jimeneza z czasem do miana klasyki gatunku urośnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj