środa, 5 marca 2025

Fino alla fine / Do samego końca (2024) - Gabriele Muccino

 

Oceny nie zachęcały, one wybijały raczej pomysł konfrontacji z głowy, ale ja to zawsze swoje i jeszcze Gabriele Muccino, to nazwisko całkiem interesujące pośród reżyserów. Oczywiście interesujące względnie, w kategorii mocny środek stawki, przez moment z szansą na coś więcej. Patrzę zatem i widzę sycylijskie wybrzeże, takie zachwycające, że każda babeczka by oszalała i tą miejscową kawalerkę w zmysłach wkraczających w dorosłość kobiet mocno mieszającą. Młoda Amerykanka poznaje takich na skalnym klifie i wbija z nimi w nocne miasto - będzie to dobra zabawa czy kłopoty? Idzie dziewczyna na całość, wir ja porywa, bo jej już kompletnie główce jeden lovelas zawraca i zaraz okazuje się, że to typek z grupki raczej typków spod ciemnej, a na pewno nie takiej jasnej jakby się spodziewała gwiazdy - powiązanych z brutalnymi sytuacjami. Niby akcja jest wartka, sporo nakręconej dynamiki i nawbijanego, wynikającego z kolejnych zdarzeń dramatyzmu, ale nie wciąga, nie łapie człowiek (ja ja ja) z postaciami flowu i wszystko wydaje się takie powierzchowne. Nie czułem tego, nie zależało mi jak się ta przygoda, może koszmar dla Kalifornijki zakończy, więc kiedy zrobiło się już mega dla niej gorąco (bowiem wpadła w gówno po uszy), to nie było mi przykro i tylko dlatego iż sama się o to nierozważna prosiła, ale że Muccino mnie ze scenariuszem i postaciami nie zszył, a ta tragiczna szybka miłość ani częściowo nawet nie wzruszyła, ani tym bardziej poruszyła. Może to też trochę to startowe nastawienie, że niczego wyjątkowego się nie spodziewałem? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj