sobota, 1 marca 2025

Nickel Boys / Miedziaki (2024) - RaMell Ross

 

On kręcony z perspektywy pierwszej osoby, więc poddając się wrażeniu jakoby poniekąd w grze będąc i graczem w rozgrywce się czując, gdy bohaterem czarnoskóry młody mężczyzna imieniem Elwood, ja jego oczami na otaczający go wir nieprzychylnych zdarzeń patrzę. Przez charakter powyższego spojrzenia na pewno w sensie kadrowania inny i nie jest łatwo się do tak do tego wglądu oka kamery przyzwyczaić, a też i narracja w tym sensie nie jest tak na fulla przyjazna wobec widza - łatwa, tym bardziej przyjemna, jeśli też naturalnie wziąć pod uwagę, że to film o przemielaniu osobowości, łamaniu charakterów poprzez znęcanie. Ameryka lat sześćdziesiątych, segregacja rasowa mająca się bardzo dobrze - szeroka czasowa przestrzeń w tej opowieści faktograficznie jak mniemam potwierdzonej. Potężny dramat o cierpieniu w obliczu zrządzenia losu, przypadkowości, życiu w warunkach skrajnie nieprzyjaznych dla tych co pecha mając urodzili się z ciemnym kolorem skóry i wpadli w gówno po uszy. Straszliwie to przerażające, jest w tym mnóstwo napięcia podskórnego i niepokoju, że coś się złego, jeszcze gorszego na finał wydarzy, czego już pewni być możemy kiedy projekcja w około połowie. Percepcja tutaj głęboko skupiona na problematyce, ale też bardzo artystyczna (w ten gęsty emocjonalnie splot wczesne też na zasadzie kolarzu impresyjne archiwalia), przemyślana i przechodząca jednak kilka razy z postaci na postać, aby być może tak lepiej poznać samego bohatera, wyczytać stany ducha z jego mimiki, zachowania zewnętrznego jak i nie dopuścić by narracja była jednak zbyt jednowymiarowa, a może wręcz trącić z czasem znużeniem. Jeden z najbardziej przerażających filmów o przemocy bez tej przemocy dosłownego w sumie pokazywania, ale zarówno obraz wielowymiarowy, bowiem jest w nim także piękna przyjaźń i optymistyczny przekaz o miłości, wszystkich wartościach którymi świat przesiąknięty nienawiścią gardzi, a bez których przetrwanie i uniknięcie przekształcenia się w rozsierdzoną bestię, uzależnionego od ucieczek w alkohol upiora lub pusty, obojętny wór traum byłoby niemożliwe. Nie wiem, może to też romantyczny film o potwornym koszmarze? Na pewno nietypowa i niezwykła klaustrofobiczna impresja o demonach przeszłości, kojarzona przez noszących chyba zbyt wysoko głowę posiadaczy intelektualnych oprawek, nazbyt banalnie z manifestem społeczno-politycznym.

P.S. Pamiętam Uśpionych Levinsona, ale oni przy Nickel Boys wypadają jakoś bardzo standardowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj