piątek, 17 stycznia 2020

Midnight Express (1978) - Alan Parker




Osobnik mało otrzaskany w bogactwie mniej popularnego kina oglądając Midnight Express po raz pierwszy dzisiaj, napisałbym że to taki nakręcony grubo ponad dekadę wcześniej The Shawshank Redemption. Stwierdziłby z zasadną w tych okolicznościach argumentacją, iż między innymi zdecydowanie mniej produkcyjnie rozbuchany, ze znacznie przez to uboższym potencjałem komercyjnym i o nieporównanie bardziej wymagającym ciężarze gatunkowym - nasycony potwornie ciężkimi emocjami i surowy wizualnie, a w samej treści nie tak wyrazisty. Myślę również, że dodałby iż potwornie brutalny, wściekły, wręcz przez psychologiczny terror odpychający, a przez to mocniej na psychikę widza oddziałujący. Poza tym w odróżnieniu od znanego chyba wszystkim dzieła Franka Darabonta oparty na autentycznych wydarzeniach, więc fundament jego scenariusza nie był wynikiem działania wyobraźni bestsellerowego pisarza, lecz został napisany przez scenarzystę znacznie mocniej stąpającego po twardym gruncie. Bohaterem młody człowiek, który kompletną bezmyślnością się wykazując chciał przemycić z terenu Turcji niezbyt pokaźną porcję haszyszu, a że nie udźwignął biedak napięcia i spanikował, to wpadł w łapy celników i został osadzony na długie lata w piekle ekstremalnego więzienia, stając się tym samym zakładnikiem w politycznych rozgrywkach pomiędzy dwoma wówczas zwaśnionymi dyplomatycznie krajami. Tam poddany serii opresji - ekstremalnej beznadziei miejsca i sytuacji, permanentnemu cierpieniu fizycznemu i psychicznemu, z bezsilności i frustracji uległ osobowościowej deprywacji. Stawiając w kontekście i w kontrze Skazanych na Shawshank, chciałbym tak jaskrawie jak tylko potrafię zaznaczyć różnice pomiędzy kinem dramatycznym, lecz jednocześnie o potencjale tzw. feel-good movie, a potwornie wstrząsającym autentyzmem dramatem, który nawet, jeśli kończy się happy endem, to z pewnością poczuć się lepiej widzowi nie pomoże.

P.S. O poziomie obsady świadomie nic nie napiszę, chcąc zachęcić do seansu i zbudowania własnej opinii nie tylko znających temat doskonale, tzw. kinofilii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj