piątek, 1 maja 2020

Spiritual Beggars - Mantra III (1998)




Wraz z Mantra III retro muzyczna przygoda Michaela Amotta nabrała jeszcze większego pędu, niż ten który był jej udziałem po wydaniu debiutu, bowiem myślę że formuła będąca w ogóle i (jak się w temat wgryźć) także w szczególe miksem heavy-hard rocka, stoner metalu z elementami funky-bluesa, a nawet mniej kwaśnej hipisowskiej psychodelii okrzepła - zyskując na rozpoznawalności poprzez charakterystyczną energetyczną wyrazistość i oryginalność. Nie ma się co spierać, że to wszystko w różnych odmianach i konwencjach autorskich od lat sześćdziesiątych, poprzez siedemdziesiąte, a nawet na osiemdziesiątych kończąc z powodzeniem nie grano, ale w tym tyglu który określono duchowym żebractwem zmieszano wszelkie ingrediencje zaiste oryginalnie unikając zawsze podejrzliwie spostrzeganych klisz. Komponenty barwne i różnorodne, ale wciąż wszystkie one z blisko ze sobą spokrewnionych gatunkowo proweniencji, zbiorczo określanych jako retro rockowe. Oczywiście z tego misz maszu nie zlepiono by tak fantastycznych aranżacji, gdyby nie wyczucie tematu utalentowanych muzyków oraz ich smykałki do pisania świetnych riffów podbijanych kapitalnymi brzmieniami archaicznych, ale w swojej konwencji fenomenalnie ekspresyjnych klawiszy. Ponadto okazało się, iż Amott posiada też intuicje w kwestii doboru partnerów tej zbrodni doskonałej, polegającej na kradzieży patentów bez jakichkolwiek podejrzeń, że zapożyczeń na wieczność się dokonało oraz właśnie talentu tych wspólników, którzy prócz czuja w retro standardowych wojażach, posiadają także kapitalne umiejętności rzemieślniczo-artystyczne, na czele z gardłowym, który chrypką zawodową dysponując, nie waha się jej w duchowych celu użyć, jako waloru przesadzającego o jakości nie tylko oczywiście samej Mantry z trójka na końcu. Mimo że to retro rockowe granie, to takie też zdatne do machania banią, ale i niewykluczone, że jakby się uprzeć to potańczyć by się do niego też udało! Zatem... w tany Panowie i w tany bierzcie swoje Damy. :)

2 komentarze:

  1. Oj jak ja kiedyś katowałem ten album i w ogóle twórczość SB. Teraz kurzy się gdzieś na regale. Ale do Mantry dziś wrócę:)
    Rolu z Rolowego:)

    OdpowiedzUsuń

Drukuj