poniedziałek, 26 października 2015

Coheed and Cambria - The Color Before the Sun (2015)




Nic oryginalnego w temacie Coheed and Cambria nie napiszę, bo moja pomysłowość chyba się wyczerpała odnośnie twórczości ekipy puszystowłosego Claudio Sancheza. Tak się też składa, że akurat The Color Before the Sun niczym nie zaskakuje i żadnego przełomu w karierze Amerykanów zapewne nie przyniesie - taki ze mnie wróżbita. ;) Zachodzę w głowę jakim cudem tak przebojowe granie jeszcze triumfów na szczytach list przebojów nie święci. Mają goście wszystko co teoretycznie potrzebne, by mainstream opanować, a jednak tego rodzaju sukcesu nadal nie uświadczyli. Może i dobrze bo gdyby większość latorośli ich numerów słuchała, to i w mojej świadomości pojawiłoby się pytanie dlaczego trendziarstwem dla małolatów się interesuję? Nie ma co ukrywać, że formuła muzyczna uprawiana przez Coheed and Cambria trąca na milę takim (szukam eufemizmu) rockiem dla nastolatków, ale to tylko pozorne odczucie, taki efekt uboczny chwytliwości kompozycji i charakterystyki głosu wokalisty - tak sobie przynajmniej tłumaczę i skutecznie jak widać przekonuję, że jednak każdą kolejną płytę przyjmuję z satysfakcją i oczekuję z niecierpliwością. Gdzieś pod przebojową fasadą dostrzegam w tych kompozycjach fantastyczny puls, finezję posługiwania się aranżem i wirtuozerię instrumentalistów. Na bogato chłopaki doprawiają przygotowywane potrawy - tu egzotyką przypraw zaskoczą, tu subtelnie musną harmonią eterycznych dodatków, tu ostrości dodadzą by zbyt mdło nie było, tu zaś błysną wykwintnym zestawieniem walorów smakowych. Nie ma nudy z pewnością! Jest za to w jej miejsce rozbudowana wyobraźnia i po prostu świetna muzyka jaka efektem tejże. Czy kiedyś ten kurs da im popularność globalną nie potrafię odpowiedzieć, życzę im progresu, a nie sukcesu w merkantylnym rozumieniu, bo to oczywiste, że fortuna rozleniwia, a ambicja rozwija. A ja chcę by ekscytowali, a nie przynudzali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj