niedziela, 11 sierpnia 2019

Idles - Joy as an Act of Resistance (2018)




Sukces oznajmiam! ;) Konsekwentne z albumem obcowanie i żmudna praca intelektualna aby finalnie dostrzec w materiale muzycznym, to co bardziej obyci ze stylistyką już od rozdziewiczającego odsłuchu słyszą. W sumie to od pierwszego kontaktu z twórczością Idles czułem podświadomie, iż w tym rebelianckim graniu tkwi siła która do mnie z pełnym impetem przemów jeśli tylko przestawię się mentalnie na punkiem podszyte sterydowe granie wprost z robotniczych dzielnic brytyjskich aglomeracji. Buntownicze manifesty niezwykle celnie punktujące współczesną rzeczywistość - często też tak samo osobiste jak i polityczno-społeczne czy popkulturowo podszyte sarkastyczne komentarze bez grama przeintelektualizowanego bełkotu, wygłaszane z gigantyczną charyzmą i charakterystycznym łobuzerskim akcentem. Tutaj cały przekaz posiada ten konieczny w zaangażowanym graniu walor spójności, idealnie żeniąc warstwę tekstową z dźwiękowym kręgosłupem. On zbudowany na kontestacyjnych ale i ambitnych inspiracjach z przełomu dekad kiedy bluesujący hard rock wespół z prog rockiem schodził na drugi plan, spychany rebelią punkową. Może z racji względnie młodego wieku nie jestem w tym temacie tak biegły jak w najtisowych rockersach, ale musiałbym siedzieć w szczelnie zamkniętym pojemniku, tudzież ograniczać karmienie swoich gustów wyłącznie popową breją żeby nie usłyszeć w muzyce Idles konotacji z rewolucją spod znaku zarówno The Clash, Sex Pistols (mądrzejsi w temacie podpowiadają też The Birthday Party :)) czy tez nawiązań do przybyłego zza oceanu hard core punku pod banderą Black Flag. Tyle że Idles mimo wyżej wymienionych archetypicznych fundamentów jest zarówno cholernie współczesne, powiedziałbym w brzmieniu nowoczesne, jak i na swój szorstki rzecz jasna sposób przebojowe - rzekłbym idealnie łączące artystyczne ambicje/rebeliancki charakter/komercyjny potencjał. Przyznaje że z rzadka uderzam w te rejony stylistyczne, nie są to tereny na którym do końca czuję się komfortowo, jednako ostatnio trafiło mnie zjawisko pt. Turnstile i teraz właśnie Idles. Tak jak jakiś czas temu zapałałem ognistym uczuciem do Beastmilk/Grave Pleasures. Tak sukces oznajmiam! Sukces oznajmiam gdyż wbrew przyjętym standardom na starość poszerzam horyzonty, odlepiając się z dojrzałym wdziękiem od stereotypów i za młodu wdrukowanych fascynacji. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj