wtorek, 27 września 2016

Infancia Clandestina / Jak mam na imię (2011) - Benjamín Ávila




Dramatyczne okoliczności historyczne niekończącą się inspiracją dla filmowców. Ich bezpośredni wpływ na życie ludzi w krajach, gdzie totalitarne porządki i w opozycji niepokoje społeczne. To naturalne, że w kontrze do terroru sprzeciw gwałtowny się rodzi. Ekstremizm skrajne postawy determinuje, a krzywdy doznane rodzą ból i zemstę nakazują. Dzieciństwo pośród napięć ustawicznych, inwigilacji, zakłamania i radykalnej indoktrynacji, z lękiem o najbliższych, w poczuciu braku prawdziwej tożsamości, tylko z pozorami normalności, to tym bardziej ciężar ponad siły dla nieuformowanej, chwiejnej i wrażliwej dojrzewającej osobowości. Z tej właśnie perspektywy obraz prawicowej argentyńskiej dyktatury wojskowej juntą określanej i rodzącego się oporu obsesyjnie lewicowego sportretowany. W formie nie tylko sugestywnej, bo przepełnionej emocjami ale także oryginalnej, gdyż frapująco animacjami poprzeplatanej. Kino godne polecenia, szczególnie kiedy kinematografia hiszpańskojęzyczna oparta na autentycznych wydarzeniach w kręgu szczególnego zainteresowania widza. Ale osobom z takim profilem zainteresowań nie muszę pewnie Infancia Clandestina polecać - oni z pewnością już ten obraz doskonale znają. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj