środa, 5 lipca 2017

Elena (2011) - Andriej Zwiagincew




Niezaradny, bo leniwy synuś w średnim wieku, wnuczek z potencjałem ale do bójek tak samo w wirtualu jak realu i synowa z ambicjami systematycznego rodzenia oraz tytułowa Elena jako mamusia i teściowa nadopiekuńcza. W realiach kapitalistycznej pseudodemokratycznej Rosji młode pokolenie rady sobie samodzielnie nie daje, wiedzie jednak wygodny żywot pasożytniczy żerując finansowo na organizmach emerytów, szczęśliwie o statusie materialnym wysokim, więc "daj" jest możliwe, bo skąd brać akurat mają. Para dziadków z obciążeniem psychicznym poprzedniego związku i dziećmi, które nie bardzo spełniają ich oczekiwania, a odpowiedzialność rodzicielska nakazuje utrzymywać parasol ochronny, który wyłącznie komplikacje przynosi. Ale to dopiero wstęp prolog, bo względnie spokojne życie emerytów kończy zbliżający się nieuchronnie zgon majętnego pana domu, a planowane zapisy testamentu zaskakująco niesprawiedliwe i nieprzychylne dla oddanej małżonki wymuszają kroki radykalne. Dalej to już determinacja przejmuje kontrolę nad działaniami i robi się naprawdę gorąco! Nie mogłem przegapić, kiedy TVP Kultura prezentuje taki repertuar - Zwiagincew po Lewiatanie dopiero dostał się w obszar mojego zainteresowania, a że nie było okazji zobaczyć jego wcześniejszych tytułów aż do teraz, toteż dotrzymałem do niemożliwie niekomfortowej pory emisji i absolutnie tego poświęcenia nie żałuję. Przyznaję że to może nie do końca ten sam kaliber spojrzenia na współczesną Rosję jak w obsypanym nagrodami Lewiatanie, jednak jako klimatyczne kino (przeszywająca muzyka) ze świetnie ogarniętą warstwą psychologiczną i błyskotliwą wnikliwością obraz ze wszech miar wart uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj