wtorek, 10 grudnia 2024

Kneecap / Kneecap. Hip-hopowa rewolucja (2024) - Rich Peppiatt

 

Podkręcone archetypiczne rapsy, energetyczne seksy, drag-dilerka, dzika psiarnia, oczojebne dresy, modelowo tępe nacki, ideowy terroryzm, brutalna przemoc, PRZESTRZELONE RZEPKI, patriotyzm lokalny, miłość, honor, ojczyzna, poświęcenie, polityka, rodzina, depresja, lista przebojów, retro analogowy automat perkusyjny i belfer amator dj-ki oraz wiele wiele więcej, a wszystko w kompletnie niezrozumiałym, równie dla moich uszu ekwilibrystycznym jak madziarski w wymowie języku irlandzkim. To wszystko i ponad wszystko klei się jednak znakomicie, bo jest w tym tempo, super flow i vibe ekstra ekstra, niczym raz natchniona, dwa przezabawna i trzy absolutnie traktująca poważnie sedno tematu, a tym samym mądra i głęboka, dekonstruująca klisze, będąca dziełem Taika Waititi lekcja o nazizmie. Blisko choć zarazem zupełnie inaczej - z podobnym bezpretensjonalnym, absolutnie porywającym oryginalnością sznytem, ale o czymś zupełnie innym, w odmiennych realiach miejsca i czasu, ale i znacznie bardziej lekcja bezpośrednia, wulgarna i jak na europejską poniekąd egzotyczna. Ona, ta szalona, brawurowa jej koncepcja, nieco w stylu najbardziej charakterystycznego Guy’a Ritchie czy Danny'ego Boyla z czasu kultowego Trainspotting ma werwę plus warstwy i oblicza, więc nie jest jakimś chamsko bezmyślnym promowaniem zachowań ryzykownych, czy patologii wśród młodzieży, bowiem jest czymś znacznie szerszym i błyskotliwie rozbudowanym w wątki oraz konteksty, a poza tym artystycznie też kipi od intrygujących inspiracji i fantastycznej kreatywności. Jest DOSKONAŁĄ rozrywką z konkretnym, wartościowym przesłaniem, jak i odjazdowo sprzedanym lokalnym miejskim folklorem - potraktowaną z szacunkiem narodową kulturą, historią ludzi i ziemi zagmatwaną i potwornie tragiczną. Z zapałem i charyzmą zagranym (naturszczycy grający koncertowo samych siebie plus aktorskie wygi zaangażowane dla idei i funu) wypięciem się na schematy i konwenanse, więc jeśli jest z pomysłem eksplozywnie, to nie dziwię się, że mnie ta lekcja porwała, co jednako z pięciu osób zabłąkanych w kinowej sali, jednej z nich nie przeszkadzało w wyjściu po około trzech kwadransach. Daj ludziom oryginalność, a ona ich skonsternuje - daj kapitalne kino, a oni pogrymaszą. Wreszcie daj coś przekornie inteligentnego, to za ch*** się nie zorientują i czmychną. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj