czwartek, 28 sierpnia 2025

Together (2025) - Michael Shanks

 

Together to świetny przykład komediowego kina grozy i wielka w tym zasługa Franco i Brie, którzy kipią skrajnymi emocjami na ekranie, a chemia między nimi wyczuwalna jest na kilometr. Fakt, że są parą poza planem, jeszcze bardziej napędza erotyczny, zmysłowy, niepokojący i wybuchowy klimat dziwaczności, w jakim widz ma przyjemność uczestniczyć, a może i nawet się w nim zatracać. Byłem na wstępie sceptyczny, lecz nie będę na wstęp właściwy tekstu już zajmował stanowiska zdystansowanego, gdyż prawie natychmiast zostałem przez dość szybko przewidywalny, a mimo to ciekawy koncept Together przeciągnięty na stronę „za”, z kierunku startowego, co najwyżej „ani ziębi, ani grzej”. Kupił mnie autor scenariusza, bowiem zamiast skupić się na częstych dla mnie wadach stylistyki body horrorowej (wykręcanie mi gęby w poczuciu niesmaku), ja szybko rozkminianie rozpocząłem, zastanawiając się, co stoi w kwestii filozofii refleksyjnej za romantycznym motywem znalezienia przysłowiowej „drugiej połówki”. Dziwne oczywiście zdaje się łączenie wymienionych gatunkowych charakterów, bo przecież trudno sobie wyobrazić jeszcze bardziej skrajne estetyczne przeciwieństwa, gdy z jednej strony dostajemy podkreślone maksymalnie akustyczną stroną udźwiękowienia efekty specjalne przyprawiające o dreszcze i co najmniej lekkie wymioty, z romantycznym obliczem wzniosłej filozofii zakochiwania po uszy - jak zobaczycie, dosłownie do kości. Oczywiście trzeba na to spojrzeć podejściem zdystansowanym, przez zmrużone oczy, ale tego właśnie wymaga z pewnością pomysłodawca i nie obraziłby się stawiam browarka, gdy jego produkcja zostanie określona jako komediowa. Broń bosze jednak abym widział w Together jedynie bekę, a to dlatego, iż dostrzegam w tym mainstreamowym (całkiem spore szanse za sukces komercyjny) obrazie sporą głębie, jaka sięga aż poważnej interpretacji metafory, w szerszym spektrum sedna. Nie zamierzam teraz wyjaśniać co dokładnie wychwyciłem, gdyż może nadinterpretowałem, a być może byłyby owe wytłumaczenia uznane za spojlerowanie. Polecam gorąco i sam się sobie z deczka dziwiąc, cieszę się że zostałem nakręcony na takie kino z uśmiechniętym pazurem. Kino efekciarskie, a jednocześnie mądre i przemyślane.

P.S. Zmieniając zdanie w/s spojlerów, dodam z drugiej perspektywy połowicznie spojlerowo, iż nie od dzisiaj wiadomo, że miłość to rzecz nader skomplikowana i niełatwa, a ta prawdziwa to już w ogóle armagedon. Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie jej części składowe i idealne ich połączenie, czyli dwoje staje się jednym, zarówno duchowo, jak i cieleśnie, to mamy do czynienia z magią. Piękne, to prawda, ale biada tej dwójce, jeśli choć jedna składowa tej relacji ułudą i niepewnością się okaże - potwornym to końcem stać się może. Rzecz idzie przecież o najpiękniejsze uczucie, jakie istnieje na tym ludzkim padole. Uczuciu, które podlega tak wielu próbom, wyzwaniom, oczekiwaniom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj